czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 4. 'Spadam'



nie ma Cie gdy moje życie spada w dół
nie ma Cie gd wszystko łamie się na pół...
~
Pezet - Spadam



Wszedł do szatni w absolutnie podłym nastroju. Wczoraj odbyła się sprawa rozwodowa. Formalnie nie jest już żonaty, rzeczywiście nie był od kilku miesięcy. Fizycznie nic się nie zmieniło , poza brakiem obrączki na palcu. Teraz nie robiło na nim takiego wrażenia. Inaczej było z decyzją o widzeniu się z Oliwką. W ciągu roku może zabrać tylko na jeden miesiąc wakacji. I w sumie tylko tyle. Wie, że Aśka na więcej mu nie pozwoli. Widział to w jej oczach. Cisnął torbę na ławkę. Po co on się tu w ogóle pojawił? Jak mówił trener, może w każdej chwili poprosić o kilka dni wolnego. Żeby się uspokoić i zrozumieć. I to dzisiaj będzie najlepszym rozwiązaniem. Miał dosyć. Wszystkiego i wszystkich. Złapał za torbę i obrócił się do drzwi. Spojrzał na Bartka.
- Serio mi przykro – oznajmił starszy widząc w oczach brata ból i rozgoryczenie. Michał bez słowa wyminął go. Nie miał siły mu odpowiadać. Poczuł znów tę ogromną niemoc i ból. Jego życie legło w gruzach. Spłonął doszczętnie. Był beznadziejny do życia z kimś. Zrozumiał to gdy Joanna wykrzyczała mu w twarz wszystko. Był oschłym, złośliwym dupkiem. Który nie potrafił cieszyć się z tego, że ktoś z nim wytrzymuje. Zatrzymał się przed drzwiami od pokoju trenera.
                                                    ~*~
Blondynka wchodziła do hali, gdy dosłownie wkleiła się w kogoś.
- Auu... - syknęła odskakując od owej osoby.
- Jak łazi...- Michał urwał widząc jej drobną postać.
- Przepraszam – rzucili oboje. Parsknęli śmiechem jak na komendę.
- Cześć – rzuciła i spojrzała na torbę, którą trzymał w dłoni – Już po treningu? - zdziwiła się.
- Cześć – podążył wzrokiem za nią – Nie. Źle się czuję i chcę to wyleżeć – rzucił. Pokiwała głową podnosząc wzrok. Uniosła brew.
- Racja – rzuciła ignorując w sobie swoistą ciekawość. Minęła go bez słowa. Śledził ją wzrokiem dopóki nie zniknęła za zakrętem w towarzystwie Lijka. Ruszył do swojego samochodu. Nie potrafił być wobec niej złośliwy. Znali się bardzo krótko a mimo to darzył ją sympatią i ogromnym szacunkiem. Miała w sobie wiele ciepła i powagi. Emanowało to z niej na każdym kroku. To jak mówiła, gestykulowała. Usiadł za kierownicą. Klara była dosyć poważną osobą co wyrażała w każdym geście.
                                                        ~*~
Usłyszał trzask drzwi ale nawet nie drgnął. Od powrotu z hali, leżał na kanapie i gapił się w sufit. Ignorował dzwoniący telefon, a także intruza który chodził po mieszkaniu. Chciał być sam. Chciał tonąć w goryczy po zakończonym wczoraj małżeństwie.
- No tak – w drzwiach pojawiła się Magdalena. Krzyżując ręce na klatce piersiowej wlepiła wzrok w szwagra. Ten nawet nie drgnął.
- Masz zamiar tu zakwitnąć, użalając się nad sobą?
- Spadaj – mruknął. Brunetka prychnęła. Czasami z Michałem trzeba było ostro rozmawiać, żeby się przynajmniej otworzył. A to, że od dwu godzin i ona i Bartek starają się do niego dodzwonić to druga sprawa.
- Ouu... Aleś błysnął ripostą – rzuciła z wyczuwalną pogardą w głosie. - My się naprawdę o ciebie martwimy – dodała z wyrzutem. Albo go zabije i schowa w łóżku albo na litość. Usiadła w fotelu. Michał obserwował ją kątem oka. Była upierdliwa jak mucha w upalny dzień. Po chwili na powrót wpatrywał się w to co miał nad głową.
- No i co?
- Sprzęgło – warknęła – Masz się natychmiast podnieść i wyłazimy stąd. Nie pozwolę aby mój szwagier zadręczał się tym, że jakiejś panience znudziło się bycie księżniczką na miękkim tronie. To jest absolutnie jej sprawa, a ty powinieneś właśnie teraz podnieść się, tak jak to robisz na parkiecie, i wyjść do ludzi. Nie uważa...
- Weź się przymknij! - Jurecki usiadł nagle i z nieopisaną złością wpatrywał się w Magdę. Ta scentrowała swój wzrok na jego twarzy. Nie bała się wściekłego Michała. Zbyt wiele lat z nim już obcuje, żeby zrobiły na niej wrażenie takie napady złości.
- Nie wiesz o co poszło dokładnie. Nie znasz całej historii i ze swojej pieprzonej łaski nie wypowiadaj się na temat Aśki tak. Najlepiej będzie jak wrócisz do siebie i …
- Ooo nie! Wiem doskonale dużo żeby to tak oceniać, jak oceniam. I będę mówić co mi się żywnie podoba. Bo mimo całej sympatii do Joanny nie mogę tego tak zostawić. Zresztą...
- Magda proszę – jęknął czując absolutną niemoc – Nie dość, że jestem idiotą, dupkiem i arogantem to ty musisz mi wbijać ostatni gwóźdź do trumny? - dodał wpatrując się w swoje drżące ręce
- Wiem, że popełniłem wiele błędów. Jak ty poczułabyś się gdybyś z Bartkiem się rozstała z winy twojego ciężkiego charakteru? - niepewnie podniósł wzrok.
- Jurecki ja cie proszę – spojrzała na niego -To nie tylko twoja wina, że się rozstaliście. I nie wolno ci zamykać się teraz w czterech ścianach. Zgnijesz tu i popadniesz w jakieś gówno. A nie o to chodzi – usiadła obok niego kładąc na ramieniu, dłoń
- Od tak mam sobie wyjść stąd i udawać, że nic się nie stało? - sam nie wierzył w to co słyszał. Brunetka pokiwała głową.
- Może nie do końca tak. Ale powinieneś nauczyć się żyć z tym co się stało. Czas się otrzepać
- I co?
- I wyłaź na piwo w doborowym towarzystwie kielczan – szeroko uśmiechnęła się. Brunet jakoś jej entuzjazmu nie podzielał. Bał się widzieć ich wszystkich...
- Jakoś...
- To my tu przyjdziemy. Od tego masz nas, żeby się nie dać – odparła.
- Oszalałaś – mruknął – Daj mi chwilę – poczuł jak brunetka całuje jego polik. Zaskoczony spojrzał na nią. Uśmiechnęła się szeroko.
- Zuch chłopak – podniosła się i zniknęła w kuchni.
                                                     ~*~

Bartek dostrzegł Klarę, jak wchodziła do baru w towarzystwie Musy. Chorwat był z tego tytułu bardzo zadowolony. Magda podniosła się. Po chwili zatonęły w swoich uściskach. Wentówna spojrzała na pozostałych. Zajęła miejsce obok Zeljko i poczuła na sobie spojrzenie Bartka
- Yyy...W czymś pomóc? - zwróciła się do Shreka powoli.
- Nie, nie – obrotowy odkręcił się do swojego brata, który uważnie przypatrywał się Klarze. Blondynka podążyła za nim wzrokiem. Michał nachylił się do Grześka Tkaczyka i zapytał go o coś cicho. Ten roześmiał się, wyraźnie rozbawiony. Jurecki nie potrafił jej teraz wyrzucić ze swojej głowy. Gdy zobaczył ją w towarzystwie obrotowego, nie wiedział co ma zrobić. Podobno była sama. Podobno to sprawiło, że myśl o jej uśmiechu była w jego głowie natrętna. Bo mogła go zrozumieć. A teraz co?
                                                                 ~*~
Otuliła się szczelniej szalem wypatrując taksówki, którą zamówiła. Wszyscy już się rozeszli. Przestąpiła nerwowo z nogi na nogę. Nie lubiła gdy coś się spóźniało, albo przesuwało.
- Nie boisz się sama wracać? - usłyszała za sobą. Powoli odwróciła się i spojrzała na Michała. Jurecki uśmiechnął się do niej szeroko.
- A czego mam się bać? - uniosła brew.
- W sumie to sam nie wiem – mruknął zaskoczony trochę jej odpowiedzią. Blondynka wzruszyła ramionami i ponownie swój wzrok skierowała na ulicę.
- Mogę cię odwieść – zaproponował. Pokręciła głową z dziecięcym uporem.
- Poradzę sobie – rzuciła. Czyli nic z tego nie będzie. Michał wziął jeszcze jeden głęboki wdech.
- Klara – spojrzał na jej plecy. Wyprostowała się powoli. Odwróciła się w jego stronę, ze zniecierpliwieniem wpisanym na twarzy.
- Co się stało? - w jej głosie wyczuł delikatną irytację.
- Nie miałabyś ochoty jutro wybrać się na kawę, w moim natrętnym towarzystwie? - zapytał drżąc bardziej o to, żeby nie ucierpiał. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Czemu nie – rzuciła i kilka chwil później siedziała w taksówce podając kierowcy adres.

                                                                  ~*~
Wpatrywał się w rząd cyfr na swojej dłoni. Wypisała to długopisem, a on starał się nie zetrzeć tego. Co go do tego pchnęło? Co sprawiło, że tak walczył o choćby chwilę z Klarą? Przecież kilka dni temu wrócił znów to statusu singla. Nie powinien cierpieć? W ich towarzystwie naprawdę zapomniał o tym co się działo w jego życiu. I gdy dostrzegł Klarę w towarzystwie Zeljko, nie wiedział jak ma się zachować. Wszedł do mieszkania i zatrzymał się. Znów to go ogarnęło. W tym miejscu daje o sobie znać pustka. Bo był sam i nie zanosiło się na zmiany. Tego się bał najbardziej. Samotności. Marzył zawsze o rodzinie. I gdy myślał, że marzenie się spełniło, los wykręcił mu niezły numer. Powoli podszedł do stolika i złapał za długopis. Przepisał cyfry. Chciał żeby los się odmienił. Tak jak mówiła Magda.
--------------------------------------
Wróciłam! I to nie dlatego, że komputer sie naprawił albo coś.
Ale po prostu znalazłam te rozdziały spisane w zwykłym kajecie :D

Pozdrawiam ;*

wtorek, 9 kwietnia 2013

Informacja

Wiecie co można nazwać leśnym trollingiem? Właśnie to co chcę Wam przekazać.
Wróciłam na wolne z pracy do domu, żeby coś zamieścić. Od tygodnia nie było mnie tu i co?
Lipa! Komputer padł. Siadł jakiś plik, który powoduje, że muszę wgrać nowy program. A czasu nie mam ostatnio, żeby pościągać wszystko z D. -.-'
Więc zawieszam na czas nieokreślony. Ale wiem, że wrócę.
Dlatego proszę abyście mnie informowały nadal bo jestem na bierząco.

Pozdrawiam.
Diamencik ;*