poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 15. 'Moje, Twoje'

'...Wśród buntu miłości realizmu i bajek
żebyś mogła mnie szukać, muszę odnaleźć sam siebie...'~HuczuHucz - Moje , Twoje  



Zamykała fitness. Postanowiła, że wróci do domu pieszo. Nie spieszyło jej się nigdzie. Przymknęła drzwi i zerknęła na ulicę. Cały dzień rozmawiała z mamą o ewentualnym wyjeździe. Nie wiedziała czy tego chce. Ucieczka nie jest dobrym sposobem na rozwiązywanie problemów. Nie wiedziała co zrobić. Chciałaby ale boi się. Bo jeśli to pozwoli jej zapomnieć ona będzie spokojniejsza. A jeśli wyjazd przekreśli jej całe życie? Odłożyła torbę na chodnik i stanęła na palcach łapiąc za roletę. Nie wiedziała nic. Nie potrafiła sobie odpowiedzieć na te pytania. Zatrzasnęła kłódkę i odwróciła się. Poderwała się widząc przed sobą Michała. Trzymał jej torbę. 
- Co tu... - urwała czując jak całuje ją. Zesztywniała. Oderwał się od niej. 
- Jestem zwycięzcą rankingu na Debila Roku – oznajmił – Nie powinienem dać się ponieść emocjom – dodał łapiąc jej dłoń.
- Kocham cie. I ten weekend bez ciebie był czasem gdy mogłem to zrozumieć. Przepraszam – dodał. Wtuliła się w niego czując jak wplata jedną dłoń w jej włosy. Poczuła się bezpieczniej czując jak otacza ją, jego ciepło. 
- Mówiłam ci przecież. Cokolwiek mój tata nie powie, z ciebie nie zrezygnuje – oznajmiła. 
- Wiem – odsunął się od niej – I powiem ci jedną ważną rzecz – zerknął na nią czując jak jego skołatane nerwy uspokajają się. Bo jest obok. Bo wie, że mu wybaczyła. Bo wie, że nie może tak zrobić ponowie. Bo wie, że ma szczęście. 
- Cokolwiek zrobi twój tata, ja chcę cie obok – cmoknął jej czoło. Uśmiechnęła się szeroko. Złapała jego dłoń. Kilka chwil później poczuła jak sadza ją na blacie w recepcji fitnesu. Oplotła jego biodra nogami przyciągając do siebie. Czuła jego niecierpliwe dłonie przesuwające się chaotycznie po skórze. Zagryzła wargę. Szalała. Z bólu a teraz z euforii. Jęknęła cicho. 
~*~
Parsknęła śmiechem słysząc jak zaklął spadając z kanapy. Nie pozwolił jej wrócić do domu. Nie mógł. Znów czuł ten niesamowity głód jej obecności. Miał na jej punkcie obsesję. Wiedział, że popełnił błąd i wiedział, że musi to naprawić. Jęknęła czując jak kładzie się ponownie. Wsunęła palce w jego włosy. Może i była nienormalna, że jeszcze z nim rozmawia. Ale nie potrafiła mu odmówić. Nie potrafiła z niego zrezygnować. Zamknął oczy. Uwielbiał ją za wszystko. I wie, że musi teraz naprawić wszystko. A trener? Nim się nie przejmował. Traktował Michała na trening jak powietrze. I to było dla niego odpowiednie. A sam Jurecki teraz nie mógł patrzeć na to co się stało. Bo już wszystko wie.
~*~ 
Pani Iwona wkroczyła do pokoju córki ale nie zastała jej. Zdziwiona złapała za telefon. Nie zaniepokoiła się. Na pewno spędziła noc z Michałem. To było pewne. Ale czemu nic nie powiedziała? Czy może coś się stało? Jednak Klara nie raczyła odebrać. Czyli porozmawia z nią w pracy. Bardzo poważnie. Zeszła na dół. Trener zerknął na żonę. Dalej się dąsał. A ją powoli to irytowało. 
- Dalej będziesz się zachowywał jak pięciolatek? - rzuciła. 
- Nie rozumiem o co ci chodzi – mruknął. 
- O twoje podejście do całej sytuacji 
- Kochanie – trener złożył gazetę – Dlaczego nikt nie patrzy na mnie. Postrzegacie tylko Klarę. A ja nie potrafię oddzielić spraw prywatnych i zawodowych. Po drugie jeśli to moja córka to chcę żeby była szczęśliwa
- A myślisz, że nie jest? - kobieta podparła się pod boki 
- Uważam, że Michał nie będzie w stanie jej uszczęśliwić – oznajmił i wstał. Chwile później wyszedł. Kobieta obserwowała go w skupieniu. Był strasznie uparty. Kobieta dopiła kawę. 
~*~
Zaspany przetarł twarz czując jak blondynka zajęła miejsce na jego udach. Uśmiechnęła się szeroko. 
- Wstajesz? - mruknęła 
- Jakoś nie chce mi się – oznajmił patrząc na nią. 
- Oj Jurecki wstawaj – mruknęła pukając go w ramię. Uśmiechnął się pod nosem. 
- Nie – rzucił. Wywróciła oczami. Uparty i bezczelny. Mruknęła coś pod nosem i zeszła z łóżka. A niech sobie śpi. Skoro chce. Znika w kuchni. 
~*~
Pani Iwona zerka na córkę, która wkroczyła do budynku. Wyglądała znowu tak promiennie, że i matka nie mogła się nie uśmiechać. Odłożyła torbę i zajęła miejsce przy swoim biurku.
- Gdzie byłaś przez noc?
- A gdzie mogłabym być? - Klara zerknęła na matkę. Pani Iwona zaśmiała się cicho. Czyli jednak spędziła noc z Michałem. Czyli wszystko wróciło do normy. Prawie. Pozostała sprawa jej męża. Nie ukrywała, że nie czuła się komfortowo. Ale przecież zależy jej na szczęściu córki i nie rozumie. Jak to może tak Bogdana odrzucać? I te ostatnie zdanie. Michał jest w stanie zapewnić jej szczęście. 
~*~
Milczenie jest złotem. A trener milczał. Chyba, że musiał coś mu powiedzieć. Wpatrywał się w Michała i czuł się dziwnie. Patrzył na człowieka, który dotyka jego córki. Wzdrygnął się i odwrócił wzrok do Lijka. Krzysiek mamrotał coś pod nosem czując ból w kolanie. Właśnie teraz zaczyna wnosić sprawy prywatne do Hali. I to było złe. 
- Umre! - jęknął Lijewski czując jak lekarz znęca się nad nim. 
- Lijek ja cie proszę – trener nachylił się nad nim – Gdybyś nie klękał przed żoną, to miałbyś spokój – dodał. Krzysiek zerknął na niego ze złością. Cały trener. A myślał, że już coś się stało. Bo taki markotny był. A markotny znaczy sadystyczny. Wenta odwrócił się i gwizdnął. Drużyna zatrzymała się. 
- Dziękuje. Do widzenia – rzucił i ruszył do swojego gabinetu. Usiadł na krześle i zerknął na zdjęcie. Klara. Jego mała córeczka. I co ona zrobiła? Nie jest mu dobrze, z tym że z nią nie rozmawia. Ale z drugiej strony jest konsekwentny. 
~*~
Uśmiechnął się szeroko widząc ją. W towarzystwie Magdy wyszła z kawiarni. Podniosła wzrok i szeroki uśmiech wkroczył na jej twarz. 
- Cześć – cmoknął jej polik. Brunetka zerknęła na nich z uśmiechem. To jak zachowywali się w swojej obecności. Zupełnie inaczej. Jak na siebie patrzyli. Przez ostatni weekend coś się musiało stać. Musieli się pokłócić albo coś. Bo widać, że nie mieli siebie dosyć. Zaśmiała się wsiadając do samochodu. Ale oboju się należało. Takie oderwanie od innych. I szczęście. Blondynka z rozbrajającym uśmiechem spojrzała na Michała.
- Co?
- Sprzęgło. Masz się przebrać i jedziemy na obiad z mamą – oznajmiła. Uniósł brew. W co ona chce go wrobić? Co ona w ogóle wymyśliła? 
- Nooo dobra – wciągnął powietrze w płuca – Ale to oznacza, że ja zabieram cie do Kościan – na te słowa odwróciła się do niego. 
- Oszalałeś
- Chyba ty – mruknął. Klara spojrzała na niego. Z jego strony to pomysł był beznadziejnie głupi. Pojawia się nagle w rodzinnym domu z kobietą, która w ogóle nie przypomina jego byłej żony. Czuła lekki dyskomfort. Nie jest Asią! I nie powinni robić tego teraz. W ogóle nie powinna tego robić. 
- Ja nie – żachnęła się. Michał wywrócił oczami. Coś za coś. On ładnie będzie się uśmiechał. A ona pojedzie z nim. Czy to takie trudne? Nie widział w tym jakiegokolwiek problemu. 
- Kocie ale ja nie rozumiem o co ci chodzi - wsiadł do samochodu i spojrzał na nią. 
- Teraz chcesz jechać?
- Nie. Nie dzisiaj, nie jutro. Jak będzie przerwa w rozgrywkach – oznajmił. Westchnęła czując, że Jurecki nie odpuści. 
- Zgoda – mruknęła. Uśmiechnęła się szeroko czując jak całuje ją.
~*~ 
Podczas całego obiadu była tylko mimowolnym obserwatorem jak jej mama i jej chłopak wesoło sobie gawędzą. O wszystkim. Wpatrywała się w swój talerz słysząc jak wybuchają śmiechem.
- A ty co tak zamilkłaś? - pani Iwona spojrzała na córkę. 
- Nie, nie. Nie przeszkadzajcie sobie – mruknęła – Boże, wy mnie ignorujecie – dodała i parsknęli śmiechem. Michał spojrzał na nią. Właśnie osobiście rozmawiał z kobietą, która miała na jego trenera bardzo duży wpływ. I to nie rozmawiał tak jak do tej pory. Służbowo i imprezowo. Miała być jego teściową.
~*~ 
Trener zerknął na kobietę, która wróciła do domu. Wyglądało, że świetnie się bawiła. Taka wesoła. Aż sam uśmiechnął się szeroko na ten widok. Bo już zapomniał. Od kilku dni była spięta. Nie wiedział. 
- Oo już jesteś – rzuciła zaskoczona. 
- Ano jestem. Nie mówiłaś, że wychodzisz – odparł.
- A taki spontan sobie zrobiłyśmy z Klarą – wyjaśniła odwieszając płaszcz na hak. Mężczyzna ściągnął brwi. Z córką? Od kiedy mają taki świetny kontakt? Poczuł delikatne ukłucie zazdrości w sercu. Przecież... 
- Tak? - mruknął od niechcenia. Dalej był wściekły za tą całą sytuację. 
- I wiesz, przenosi się do Michała – oznajmiła a on poczuł jak obrywa obuchem w głowę. Że co?! 

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 14. 'W co wierzysz?'



'Powiedz w co wierzysz, poza tym nie ma nic,
Tylko my i ten świat, jak masz siłę to krzycz, ej!...' ~Bob One – W co wierzysz





Marta zaskoczona spojrzała na Klarę. Blondynka ponownie zaczęła skubać rękaw swetra wpatrując się w kubek gorącej herbaty. Nie wiedziała co ma zrobić. 
- Aale o co chodzi? Bo ja chyba nie w temacie – Makowska wskoczyła na blat i zerknęła na przyjaciółkę. 
- Bo mój tata jest trenerem. I od kiedy objął, znaczy zawsze, był przeciwny temu żebym spotykała się, przyjaźniła z jakimkolwiek zawodnikiem. Nie było z tym problemów bo po jakimś czasie nie zwracał już na to uwagi. Ale związek jako taki w ogóle w grę nie wchodził. Bo jak to będzie jak takiemu zawodnikowi forma spadnie. No i właśnie taki zawodnik się pojawił. Staraliśmy się z Michałem to wszystko ukryć, ale od dwu dni tata wie o wszystkim. Meritum tego jest takie, że Michał po prostu wmówił sobie, że tata jest dla mnie ważniejszy niż on – szepnęła – Skoro się pobawił, to mógł odłożyć na półkę – dodała pod nosem. Marta cmoknęła czubek jej głowy. Klara otarła łzy czując jak Makowska gładzi ją po włosach. Nie wiedziała co myśleć. Już dwa razy miała okazję poznać Michała, ale nie było jej to dane. Najpierw wyjechał grać, a teraz zachował się jak idiota. Spoglądała na blondynkę z zaciekawieniem. 
- A poczułaś się tak? 
- Co?
- Poczułaś się jak zabawka – zerknęła w jej oczy. 
-Nie – rzuciła automatycznie – Jak księżniczka – rzuciła wspominając ten czas spędzony z Michałem. Zacisnęła powieki czując jak do jej oczu ponownie napływają łzy. Marta zerknęła na nią i oplotła jej szyję.
- No widzisz. Miał inny powód, żeby odejść – szepnęła. Klara po raz kolejny raz rozkleiła się. Z żalu, głupoty. Ile musi jeszcze przejść?
~*~
Zastukał palcami w kierownicę wpatrując się w zegarek. Popadł w paranoje, żeby wystawać pod klubem fitness jej mamy. Ale musi po prostu ją złapać, powiedzieć że jest idiotą. Bo był. Przetarł twarz ze zmęczenia. Jeszcze pięć minut. Uniósł wzrok ale dostrzegł jak z budynku wychodzi nie Klara a jej mama. Kobieta wspięła się na palce i zaciągnęła roletę. Pokręcił głową. Dopóki nie upewni się, że Klary nie ma on się nie rusza. Westchnął. Bo bez niej było mu dziwnie. Przywykł do jej obecności. A sam ostatnio pozwolił na to by odeszła. Zostawił ją. Zacisnął zęby. Był idiotą.
~*~
Jęknęła czując jak tonie w morderczym uścisku Patryka. Skoczylas zaśmiał się głośno czując jak wali go w plecy. 
-Widać, że masz parę w łapie – odsunął ją od siebie. Blondynka uniosła brew z zaciekawieniem. Uśmiechnął się do niej. 
- No bo grasz dalej? - wyjaśnił. Zaskoczony ruszył z nią do pokoju, gdy pokręciła głową. Patryk dopiero wrócił i Marta starała mu się zasugerować, żeby położył się spać. Ale Skoczylas oznajmił, że nie ma zamiaru. Makowska ściągnęła brwi i zastukała nogą w dywan. Widząc jej wzrok mężczyzna podniósł się i zniknął w sypialni. Blondynka wywróciła oczami. 
- Same problemy z nim. Jak z dzieckiem – odparła znikając w kuchni. Klara zaśmiała się cicho. Cała ta dziwna sytuacja z Michałem tu zniknęła. Była bardziej zajęta zwiedzaniem miasta, zakupami i zdjęciami niż tym co zostawiła w Kielcach. Ale to było jej potrzebne. Odpocząć. Bo oprócz Michała pojawiała się sprawa jeszcze jej taty. I tu nie było jej zbyt lekko. 
- Czemu?
- Przemęcza się. Nawet nie wiem, kiedy wyszliśmy na miasto. Że dał się na tego grilla zgodził – oznajmiła wracając do krojenia warzyw. Klara uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała ich obu. Marta miała zbyt dobre serce, ale potrafiła powiedzieć twardo – NIE. Jednak gdy ktoś był dla niej ważny od razu była w stanie wskoczyć za tą osobą w ogień. I zawsze brała odpowiedzialność za swoje słowa. Nie wyparła się nigdy, czegoś co powiedziała naprawdę. Klara zabrała się za szykowanie przeróżnego szkła. Każdą szklankę czy kieliszek przecierała do połysku tonąc we wspomnieniach. Wyłączenie telefonu to była jedna z lepszych spraw. Miała absolutną ciszę.
~*~
Magda poprawiła włosy stojąc przed lustrem. Skoro Wentówna nie odbiera to niech żałuje. W końcu udało jej się namówić Bartka żeby został z Agą. A ona idzie z dziewczynami w miasto. Malowała rzęsy gdy usłyszała zaskoczonego męża. Weszła do salonu. Jurecki siedział przed laptopem i wpatrywał się w jakieś zdjęcie. 
- Co znowu? 
- Michał mówił ci coś, że jadą do Warszawy? - rzucił przyglądając się małżonce z uznaniem. Zgromiła go wzrokiem. 
- O co ci chodzi? 
- Bo miał przyjść dzisiaj, ale widzę że Klara jest w Warszawie. Wątpię, żeby pojechała tam sama – oznajmił. Magda wzruszyła ramionami. Chociaż wydało jej się to dziwne. Bo nie wyglądali jeszcze na ludzi, którzy chcą od siebie odpocząć. Wręcz przeciwnie. Potrzebowali swojej obecności. Rozległ się dzwonek do drzwi. Bartek podniósł się i ruszył do drzwi. Zaskoczony spojrzał na brata. Michał wyglądał na totalnie niewyspanego. Ściągnął brwi przyglądając się młodszemu. 
- Co? - mruknął brunet wchodząc. 
- Nic, nic – Shrek zamknął za nim drzwi. Michał lekko zdegustowany zachowaniem starszego brata zrzucił z siebie kurtkę. Czy każdy musi mu się tak przyglądać? Bo nie ma czym się chwalić. Ponownie musiał ukrywać, że wszystko znów się rozsypało. Musiał mówić im, że jest okej. Chociaż wcale tego nie chciał. Chciał zamknąć się w mieszkaniu. Szaleje bez niej. Nie potrafił wrócić do tego co było przed Klarą. Bo nawet zanim zdał sobie sprawę, że jest dla niego ważna to mimo wszystko przypominało to czarną dziurę. Usiadł na kanapie i szeroki uśmiech wkroczył na jego twarz gdy Agata uwiesiła się jego szyi. Bartek został zatrzymany przez żonę, która coś mu szeptała na ucho. 
- Dzidziuś! - wkroczyła bezczelnie do pokoju. Odwrócił wzrok. 
- A ty sam Klarę do Warszawy puściłeś? - oparła dłonie na biodrach. Poczuł jak coś w nim drgnęło, ale nie mógł pozwolić jej poznać tego. Wyprostował się. 
- Tak – rzucił spokojnie – Potrzebowała tego – dodał skupiając ponownie się na Agacie, która postawiła przed nim scrabble. Magda pokiwała głową i zniknęła. Chwilę później usłyszeli trzask drzwi. 
~*~
Blondynka zaśmiała się cicho. Miasto stołeczne otulał już mrok. Siedzieli w ogródku przy lampionach. Patryk zarządził, że to on będzie kuchmistrzem ale zakończyło się na tym, że od dwu godzin spał. Więc pałeczkę przejął Sokół. 
- A tak chciało ci się jechać z Kielc do Warszawy żeby pojechać? - Marysia zerknęła na blondynkę, która skończyła rozmawiać z Hadesem. Wentówna odwróciła wzrok.
- Czasami potrzebuję takiej odskoczni. Znaczy wyjechać, żeby pomyśleć i ochłonąć – oznajmiła. Starosta pokiwała głową. Blondynka miała w sobie coś co nie pozwoliło jej nie dostrzegać. 
- A jak ci z tym, że ludzie słysząc twoje nazwisko od razu kojarzą cie z ojcem? - na te słowa roześmiała się w głos. Zerknęli na nią. 
- Proszę cię. W ogóle nie kojarzą. Chyba, że ktoś się interesuje. Szczypiorniak jest tu traktowany po macoszemu. Wynoszone są kolejne orliki ale nie hale, gdzie można sobie wejść i spokojnie porzucać piłką w bramkę. To nie ten kraj – wyjaśniła – Więc mam spokój. Bo nikt nie wie, kto to jest Bogdan Wenta – dodała. 
- Ale ja wiedziałem – od grilla odsunął się Wojtek. Spojrzeli na niego. Marysia wywróciła oczami z rozbawieniem. 
- Jesteś fanatykiem piłki ręcznej kochanie – wyjaśniła brunetka. Roześmiali się. Potrzebowała takiej odskoczni. Właśnie takich ludzi, którzy nie wiedzieli nic o jej problemach w Kielcach. Tu nic nie miało znaczenia. Chociaż ucieczka nie jest najlepszym rozwiązaniem. Znowu na kolejne niepowodzenie uciekła. Najpierw Kraków, później Kielce.
- A nie masz ochoty zostać tu trochę dłużej? - Łukasz odsunął się od Klaudii, która powoli już zasypiała. 
- To znaczy? - uniosła wzrok. 
- No wiesz. Skoro lubisz tak jeździć to potrzebujemy menadżera. A ty wiesz co mówisz – odparł. Marta uśmiechnęła się szeroko. Sama chciała mieć Klarę obok bo była człowiekiem, który nie odmówi pomocy. 
- Ja się muszę zastanowić – odparła.
~*~
Powrót do Kielc do kolorowych nie należał. Ojciec powitał ją tylko łaskawym spojrzeniem. Zero jakichś odruchów. Poczuła jak ssie ją w żołądku. Zeszła na dół rano i poczuła jak chęć na śniadanie odchodzi w dal. Złapała torbę i rzuciła do swojej mamy, że będzie czekać już w klubie. Pani Iwona zerknęła na męża z lekką dezaprobatą. Powinien już dać spokój. Powinien zrozumieć, że to Klary wybór. Że to jej decyzja z kim ma się zestarzeć. I jeśli wybór padł na Michała to on nie powinien w jakikolwiek sposób w to ingerować. Powinien dać im czasu. Rozumiała jego obawy ale wiedziała też, że Klara jest istotą która potrafi podjąć właściwą decyzję. Dopiła kawę i ruszyła za dziewczyną. Może powinny jeździć razem? Gdy wyszła blondynka siedziała na schodach. Tępo wpatrywała się w ulicę. 
- Jedziemy? - pani Iwona pogładziła jej głowę. 
- A jakbym się wyprowadziła? - na te słowa kobieta zatrzymała się. Odwróciła i spojrzała na córkę. Klara zbierała się ze schodów. 
- To znaczy?
- Dostałam możliwość pracy w Warszawie – oznajmiła cicho. 
- Wiesz kochanie, to twój wybór – rzuciła matka zerkając na córkę z niepokojem. 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 13. 'Niedopowiedzenia'

'...To kolejna próba, których dużo było w sumie 
A w naszym przypadku jednej rzeczy nie rozumiem
To te same myśli, ale inny sens wynika..'  ~Czarny HiFi ft. Pezet - Niedopowiedzenia


Wpatrywała się w okno czując się po prostu źle. Tata od rana unikał jej jak ognia. A w jego oczach widziała ból i rozczarowanie. Nie chciała. Złapała za telefon, który nagle zaczął dzwonić. Szeroki uśmiech wkroczył na jej twarz gdy dostrzegła numer migający na wyświetlaczu.

- Halo – mruknęła kładąc się wygodniej. Wiedziała, że nie dzwonił bo chciał to poukładać sobie w głowie. To co chcieli ukryć przed jej tatą, sami sprawili że wyszło na jaw. Sami są sobie winni.
- Cześć – jego cichy głos był lepszy niż milcząca atmosfera w domu.
- Co robisz?
-Omijam tatę – szepnęła na wspomnienie. Od rana nie chciała słuchać jakiś dziwnych podtekstów. Bolało jak diabli, że tata nie akceptuje jej związku.
- Nie odzywał się nic? - szepnął cicho. Westchnęła
- Nie. I to jest najgorsze – odparła siadając. Brunet zagryzł wargę. Bo jak ma jej to powiedzieć? Jak ma zacząć? Zależało mu na niej diabelnie.
- Bo wiesz, ja to przemyślałem wszystko i... Najlepiej będzie jak damy sobie spokój ze sobą – odparł a ona usiadła. Poczuła dziwny ścisk w żołądku. Co?
- Co?
- Bo ja widzę, jak się tym wszystkim przejmujesz. Że tata z tobą nie rozmawia i...
- Michał – jęknęła czując rosnącą gulę w gardle. Czemu?
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się.
- Po prostu dajmy sobie spokój – odparł szczerze czując jak pęka mu serce. Nie robił tego z lekkością. Ale widział wczoraj jej spojrzenie, widział to jak milczała. Nie powiedziała absolutnie nic.
- Czemu? - to proste pytanie sprawiło, że zagubił się. Wziął głęboki wdech. Jest idiotą, bo nie ma szczęścia.
- Bo widzę jak twój tata jest dla ciebie ważny – odparł powoli. Parsknęła śmiechem. Ale nie szczerym. Pełnym jadowitej ironii czując jak po jej twarzy toczą się ciężkie łzy. Znowu ktoś dał jej cios w plecy. Ale teraz nie ma zamiaru się podnieść. Skoro on odchodzi... Zabraknie w jej życiu najważniejszej osoby.
- Czyli to tak? - jęknęła pociągając nosem. Poczuł nieodpartą chęć by pojawić się obok i przytulić ją do siebie mocno. Bo był idiotą.
- Znudziłeś się mną?! - na te słowa ocknął się.
- Co?
- Byłam idiotką, że uwierzyłam. Pobawiłeś się i warto odłożyć mnie na półkę – rzuciła sucho. Coś mocno ścisnęło jego żołądek. Usłyszał sygnał. Michale Jurecki zasługujesz na tytuł Idioty Roku.
                                                                      ~*~
Musa przetarł twarz zaspany wystając na ulicy. Po pełnym łez telefonie od Klary wysłał swoją małżonkę na zakupy. Obudziła go. Ale tylko ona i Karolina miała prawo ściągać go z krainy snu. Zauważył na ulicy światła samochodu. Przestąpił z nogi na nogę. Trochę już zmarzł i nie uśmiechało mu się wystawać jeszcze choćby kilku minut. Jednak okazało się, że pojawiła się Klara. Wysiadła z samochodu i poczuł jak przytula się do niego wybuchając płaczem. Zacisnął zęby.
- Cii... Chodź – pociągnął ją w kierunku kamienicy. Blondynka zacisnęła zęby nie będzie ryczeć oficjalnie. Skoro Michał wmówił jej, że tata jest dla niej ważniejszy. Weszli do małego mieszkania zajmowanego przez państwa Musa. Blondynka usiadła przy oknie i spojrzała na ulicę.
- Co się stało? - Chorwat przysunął się do blondynki. Odwróciła się do niego. Nie wyglądała tak nawet w tej chwili gdy poznała prawdę.
- Czemu mnie to spotyka? - jęknęła – Michał zostawił mnie. Znaczy – otarła łzy.
- Żeljko czemu ja? - dodała z wyrzutem na cały świat. Poczuła jak całuje jej czoło. Przytulił ją.
- Mów jeszcze raz. O co poszło? - poprosił.
- Tata wczoraj dowiedział się wszystkiego. I powiedział, że nie zaakceptuje tego związku. A Michał zadzwonił dzisiaj i powiedział, że... - rozpłakała się – Że widzi jak ojciec jest dla mnie ważny i nie chce tego w ten sposób ciągnąć. Boże, przecież nic takiego mu nie powiedziałam. Ja nie wiem jak – nakręcała się co raz bardziej czując, że musi wypluć z siebie cały żal.
- Przecież tata to jedna sprawa a on, zupełnie odrębna – wytarła łzy.
- Czemu mnie to spotyka? - spojrzała na Chorwata z wyczekiwaniem. Ten przytulił ją czując jak ogarnia go wściekłość. Widać, że Michał znów działa instynktownie. Bo nie miał prawa powiedzieć, że Klara wyżej od niego ceni sobie swojego ojca. Znał Wentównę nie od dzisiaj i znał jej piramidę wartości. Jeśli tak by było, na pewno dzisiaj nie przy nim siedziała blondynka.
- Uspokój się. Wiesz, że Michał często działa impulsywnie. Musi mu przejść
- Nie – pokręciła głową – Nie chodzi o to przecież, żebym przez cały czas myślała ile razy tak zrobi. Nie chcę tego
- A czego chcesz? - szepnął podając jej chusteczki.
- Jego – rzuciła ocierając nos. Musa uśmiechnął się szeroko. Czyli Klara się zakochała. Mówiła wszystko z taką pewnością, że nikt nie powinien mieć wątpliwości.
                                                                      ~*~
Zerknął na miasto. Dobrze zrobił? Może znów wziął wszystko zbyt do siebie? A może miał rację? Mimo wszystko dla Klary bardziej liczył się jej ojciec? Sam nie wiedział. Zacisnął zęby. Ale przecież bez niej nie jest tak samo. Jest mu pusto. Przywykł do jej obecności i tego, że czasami wrzeszczała bez sensu. Ale pokochał ją za jedno spojrzenie jej oczu i ten ciepły charakter który miała. Rozumiała go bez słów. Wiedziała, że czasami potrzebował siedzieć w milczeniu czuć jej obecność. Potrafiła milczeć. Wiedziała kiedy mogła zarzucić go wesołym szczebiotem o całym dniu a kiedy tylko pokrótce streścić dzień. Ale wiedziała wiele... Usiadł na kanapie i poczuł się diabelnie samotny. 
                                                                      ~*~
Uśmiechnęła się automatycznie słysząc szczebiot blondynki. Marta ucieszyła się szczerze, że Wentówna o niej nie zapomniała.
- Oczywiście kochanie. Wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj – oznajmiła. Postanowiła na weekend wyjechać. Może ucieka ale póki co to nie mogła znaleźć sobie miejsca. I w domu i gdziekolwiek. Nie chciała iść wśród ludzi i sztucznie uśmiechać.
- Ale jakbym dopiero co wyjechała to nie będzie...
- Będzie rychło w czas – wtrąciła się w jej słowo. Nie mogła się doczekać aż Klara pojawi się w Warszawie. Bo słysząc jej głos poczuła zaniepokojenie. Jeszcze kilka tygodni temu była najszczęśliwszą osobą na ziemi a teraz? Już nie bił z niej taki optymizm. I zastanawiała się dlaczego.
- A Patryk?
- Wraca jutro – odparła blondynka. 
                                                                      ~*~
Kobieta spojrzała na ponurą córkę. Wzięła małą walizkę i oznajmiła, że na weekend jedzie do stolicy. W jej słowach nie było ekscytacji. Mówiła to jak automat. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Wiedziała, że jej mąż wie o wszystkim. On sam od rana był pochmurny. Spoglądał na żonę z wyrzutem. A ona wiedziała, że to o Klarę chodziło. Teraz stała w oknie i spoglądała jak jej jedynaczka wsiada do samochodu i odpala silnik. Coś się stało. Wyglądała zupełnie tak samo jak w dniu gdy wróciła z Krakowa. Lecz nie płakała dzisiaj. Była zimno cicha. 
                                                                      ~*~
Odłożył telefon na stolik. Podniósł się. Bo co jej powie? Że nie wytrzymuje, że się pomylił. Nie ma paranoi. Ale nie daje bez niej sobie rady. Bo potrzebował kogoś. Ostatnie miesiące pozwoliły mu zapomnieć o rozwodzie. A teraz wróciło to wszystko z podwójną siłą. Przetarł twarz. To było trudniejsze niż się spodziewał. Musi przyznać się przed nią, że popełnił błąd. Bo go popełnił. 
---------------------
Zły Michał part 1. Feee... 
Ale da jeszcze nam do wiwatu ten pan Jurecki ;)

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 12. '1000 metrów nad ziemią'

  'Dlatego lepiej oddech weź.
Wszystko możemy przejść...'~Mrozu – 1000 metrów nad ziemią





Spóźni się! No jasna cholera. Pędem rzucił się do drzwi od hali i wpadł na parkiet. Pozostali zawodnicy spojrzeli na niego zaskoczeni. Trener obdarzył go spojrzeniem w stylu ' miło Cię widzieć'. Czuł się dosyć niekomfortowo w jego towarzystwie. Przecież ukrywa przed trenerem związek z jego córką. Wie jak Wenta zareagowałby na to. I od kilku dni łapał się na tym, że bał się. Tego co nastanie i tego co zrobi.
- Przepraszam – mruknął.
- Dzidzia wytłumacz czemu twoja koszulka jest na lewą stronę? - Bogdan skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Oblał go zimny pot. Skołowany zerknął na siebie. Rzeczywiście. Puknął się w czoło.
- Bo zaspałem? - rzucił zaskoczony.
- Na szesnastą? - trener był zaskoczony. A on brnął dalej i musiał odpowiadać na co raz dziwniejsze pytanie. Żeby się tylko nie wygadał. Zawodnicy przyglądali się im w skupieniu.
- Bo się zdrzemnąłem w dzień – mruknął ostrożnie. Wenta wywrócił oczami. Od pewnego czasu było z nim dziwnie. Spóźniał się, był lekko nieobecny i wrócił jego szczery żart. Po rozwodzie Michał mimo wszystko starał się utrzymać fason ale w jego oczach widzieli ból i upokorzenie.
- To co robisz w nocy? - teraz Jureckiemu zabrakło odpowiedzi na chwilę.
- Spędzam ją z córką trenera – przemknęło mu przez myśl i już otwierał usta by to powiedzieć ale uprzedził go Musa.
- Trener będzie tak się nad Dzidziusiem znęcał? Cieszmy się, że już tak szybko się nie denerwuje i grajmy – odparł Chorwat zerkając na Michała. Wszyscy spojrzeli na niego a Jurecki poczuł ulgę. Wiedział, że Żeljko wie wszystko. Ale on na pewno nie jest tym, który chce go sprzedać do trenera. Nikt zresztą nie chciał.
                                          ~*~
Z uśmiechem spojrzał na Klarę. Blondynka stała obok samochodu czekając na niego cierpliwie. Odwrócił się zerkając na pusty korytarz. Zszedł do samochodu.
- Cześć – uśmiechnęła się do niego. Objął ją. Jego córeczka. Od kilku dni była taka promienna. Poczuł niesamowitą ulgę. Bo skończyło się zadręczanie tym, że jej długoletni związek się rozpadł. Teraz znów była gotowa na to by czerpać z życia.
- Cześć – przytuliła ojca i zerknęła na Jureckich, którzy opuszczali halę. Na jej widok uśmiechnęli się szeroko. Odwzajemniła gest. Michał wykonał gest telefonu. Zamrugała powiekami i odsunęła się od ojca. Trener odwrócił się do nich.
- A wy co się cieszycie? - zdziwili się.
- Nic, nic – rzucił Bartek obracając się do samochodu – Do widzenia – dodał zamykając drzwi. Michał go zignorował i po chwili jechał za bratem. Trener spojrzał na córkę i cmoknął jej czoło. Klara zaśmiała się cicho. Ruszyli do auta. Miała go zabrać spod hali dzisiejszego dnia. Specjalnie dlatego ostrożnie zarysowała samochód Ojca. Wolała posłuchać się bluzgów rodzica. Dzisiaj państwo Wenta obchodzą kolejną rocznicę ślubu więc jedynaczka kazała im po pracy ładnie się przygotować. Wiedziała, że oboje uwielbiają operę i sama nie wiedziała w jaki sposób udało jej się zdobyć bilety na „Dziadka Do Orzechów”. Potem taksówka ma zabrać ich do restauracji na kolację. Sama Klara zapowiedziała, że spędzi noc u Magdy na nocnym maratonie. Zostawi ich samych dla siebie.
- To co ty wymyśliłaś? - trener od rana nie dawał za wygraną.
- Nic – rzuciła beztrosko. Ignorowała nawet jego badawcze spojrzenie. Nie wygada się. Ruszyła w kierunku domu.
- Akurat tobie nie wierzę – odparł. Roześmiała się w głos
- Jasne, jasne. Kobiecie i księdzu się nie wierzy – odparła a trener roześmiał się. Poczochrał jej włosy. Jego mała córeczka zmieniła się w dorosłą kobietę. Ale dla niego nadal zostanie tą ukochanym oczkiem w głowie. Była typową córeczką tatusia. Pozwalał jej na wszystko. A jak zachodziła potrzeba był w stanie zamordować każdego mężczyznę, który jej zrobi krzywdę. Bo była taka bezbronna. Nie wiedział nawet, że chodziła na judo. Nie wiedział o jej związku z jednym z zawodników. I tak było wiele lepiej. Bo nikt nie wiedział jak zareaguje Bogdan Wenta na informację, że Klara ma zamiar spędzić życie u boku jakiegoś zawodnika z Kielc. I nie chodzi tu o przyszłość na walizkach ale na mieszaniu spraw zawodowych z prywatnymi.
                                          ~*~
Jęknęła czując jak przyciąga ją do siebie. Starała się wyswobodzić z jego morderczego uścisku. Nie dawał za wygraną.
- No puść – jęknęła. Magda roześmiała się i puknęła szwagra w ramię. Jurecki spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Aua – mruknął cofając ręce. Klara uniosła wzrok na Jurecką.
- Czemu bijesz mojego faceta? - rzuciła. Bartek wkroczył do środka. Mieli w planach wybrać się na miasto. I oczywiście Shrek szykował się dłużej od Magdy.
- Jeszcze ci pomagać to ty masz ochotę mnie zabić – mruknęła obrażona brunetka. Klara wywróciła oczami z rozbawieniem. Nie zareagowała na lament Magdy. Podniosła się i zniknęła w kuchni. Usłyszeli trzask drzwi od lodówki, potem strzęk otwieranego kartonu. Magda zerwała się. Wiedziała, że Wentówna dorwała się do jej soku z arbuzów. Bo była zbyt leniwa żeby połazić po Kielcach i znaleźć sobie własny karton. Michał ryknął śmiechem słysząc lament bratowej i jakiś bulgot wydobywający się z ust Klary. Po chwili pojawił się gotowy Bartek więc czwórka opuściła mieszkanie. 
                                          ~*~
Wyszedł przed dom wyglądając na ulicę. Przecież Klara miała wrócić rano a teraz wyraźnie słyszał jej strzebiot. Co było dziwne. Zerknął na bramkę ale tam nikt się nie pojawiał. Pewnie znowu ma omamy. Przeciągnął się leniwie i miał już odwrócić się do domu gdy dostrzegł dwie postacie.
- Zamknij się bo rodzice śpią – to bez wątpienia była jego córka. Znał ten głos doskonale. Spojrzał na nią. Stała przed wejściem w czyimś towarzystwie. Bez wątpienia był to mężczyzna. Żadna z jej koleżanek nie jest tak wysoka i tak szeroka w barach. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Od razu zamknij – zdębiał słysząc głos należący do Jureckiego. Dzidziuś? O co tu chodzi.
- To ucisz – szepnęła. Parsknął śmiechem za co został przez nią strzelony w ramię. Zamilkł i spojrzał.
- Tak, wiem. Też cie kocham – szepnął całując ją. A w trenerze zawrzała krew. Jakim prawem Michał Jurecki całuje jego córkę?! O co w tym chodzi? Co to ma znaczyć? Jak to ma wyglądać? Inaczej, jak to wygląda?! Chrząknął. Na ten dźwięk para odskoczyła od siebie jak oparzeni. Był wściekły, absolutnie.
- Może wejdziecie do środka? - zaproponował. Blondynka zesztywniała i poczuła jak brunet łapie jej dłoń. Zacisnęła na niej palce.
- Może nie – rzucił brunet czując drapanie w gardle. Wiedział, że było to lekkomyślne żeby ją odprowadzić do domu.
- A ja nalegam – mruknął mężczyzna takim tonem, że aż Klara zaczęła się diabelnie obawiać. Bo nie słyszała nigdy takiego swojego ojca. Spojrzała na Michała, który o dziwo sam był przerażony. O ona idiotka! Niepewnie zrobiła krok do przodu. Bo co będzie? Bo co zrobi jej tata? Przecież nie mógł jej zabronić! Jest dorosła. Czuła jak jej serce łomocze w żebra. Bała się, że przekreśli ją. A nie przeżyje tego. To z tatą od zawsze miała najlepszy kontakt. I teraz co? Weszła do środka. Zmrużyła oczy od światła. Spojrzała na Ojca. Surowy i wściekły! Takim go nie widziała na żywo. Nigdy nie walczyły w nim takie uczucia. Poczuła się winna, że go rozczarowała. Poczuła się samotna. Bo jeśli tata się na nią obrazi. Zagryzła nerwowo wargę.
- A mówiłem, prosiłem – zaczął ze złością – Czemu wy mi to robicie?! - rzucił w ich kierunku. Blondynka zassała głośno powietrze. Wiedziała, że Ojciec jest zawsze na anty jeśli chodzi o jej przyjaźń z zawodnikami.
- Aale...
- Cicho! - wpadł w słowo Michałowi, który chciał coś wyjaśnić.
- Przecież prosiłem cię, żebyś nie chodziła na halę – zwrócił się do Klary. Widziała w jego oczach rozczarowanie.
- Ale ja go kocham – rzuciła
- I co z tego?! - pękł. Cała złość zaczęła wypływać z jego wnętrza.
- Jesteś córką trenera, moją córką. Jak mam! - zacisnął pięści. Wiedział, że to na nic. Michał przyglądał się blondynce w skupieniu.
- zresztą co ja będę gadać. Róbcie co chcecie ja tego nigdy nie zaakceptuje – machnął ręką ze zdecydowaniem i wyszedł. Blondynka poczuła ogromny ból w sercu gdy to mówił. Bo nie wiedziała, że to tak się skończy. Zostali sami słysząc tylko tykanie zegara. Zadrżała gdy objął ją mocno. Cokolwiek się stanie nigdy sobie jej nie odpuści.
----------------------------------------------

Booya! I co Wy na to? Tatuś sie dowiedział, zachwycony nie jest...