Ale
gdy wspólnie witamy ranek
To żałuję tylko tego że cię wcześniej nie znałem ~ Sulin – Widzę detale
To żałuję tylko tego że cię wcześniej nie znałem ~ Sulin – Widzę detale
Podniosła
wzrok od stołu słysząc ciężkie kroki w pokoju. Uśmiechnęła
się szeroko. Brunet poprawił niedbale włosy i ostrożnie
przeciągnął się.
- Misiek – blondynka ściągnęła brwi
-
No co. Muszę się przeciągnąć – rzucił siadając na krześle.
Zerknął w okno i zerknął na zakurzony Mannheim. Sam nie wiedział
skąd wziął się w nim ten pomysł. W Kielcach nie chciał
siedzieć. Więc wrócił do Niemiec. Klara nawet się z tego
ucieszyła. Nie wiedział tylko dlaczego.
- Ale co lekarz
powiedział. Że masz nie naciągać kręgosłupa – mruknęła
zerkając na niego spode łba. Uśmiechnął się szeroko a ona
wywróciła oczami. Była szczęśliwa. Bo była z nim. Wspominając
tamte okres rośnie na niego wściekłość. Ale zauważyła, że
zrobił kilka postępów. Nauczył się mówić głośno co go boli,
wyjaśniać wszystko. A i ona nie łapała się na tym, że chce mu
przywalić mocniej. Teraz myśl o tym, żeby zostawić go nie miała
miejsca.
- Kochanie, to tylko naderwanie mięśni o co tyle
krzyku – rozłożył bezradnie ręce. Błaha kontuzja, która
wykluczyła go z gry na kilka tygodni.
- Jurecki czy mam ci
przypomnieć jak bardzo stękałeś, że cie boli? - objęła go za
szyję i cmoknęła w polik
-
Chcę żebyś szybciej się z tego wyleczył i wrócił na boisko –
dodała prostując się. Uśmiechnął się szeroko. Do tej pory
zastanawiał się jak mógł być dla niej takim chamem. Był
szczęśliwy, że Klara pozwoliła mu naprawić swoje błędy. I
uczył się bardzo szybko. Sam to dostrzegał. W tych błahych
detalach. Stara się spędzać wiele czasu z Klarą, dzieciakami.
Chciał i musiał dzielić czas pomiędzy swoją rodziną a piłką i
drużyną. Od kilku dni nawet łapał sie na tym, że myślał o
zakończeniu kariery.
- Już masz mnie dosyć – rzucił
zaskoczony a Wentówna parsknęła śmiechem. Pokręciła głową.
-
Nie będę miała ciebie dosyć – oznajmiła przypatrując sie mu w
skupieniu. Uśmiechnął sie szeroko całując ją. Była jego
najlepszym wyborem. Czy w dniu, w którym o mało nie wpadła pod
koła samochodu. Czy w dniu w którym pełen złości na siebie,
ruszył nad morze by ją znaleźć i błagać o wybaczenie. Ułożenie
sobie z nią życia było czymś dla niego ważnym. Bo wiedział
doskonale, że nie mogło być gorzej. Było idealnie. Tak jak zawsze
chciała. Mały dom z ogródkiem na przedmieściach, wspaniały mąż
i dzieciaki. Wiodła nudne ale dla niej najlepsze życie. Może
wyjątkiem był brak księcia na białym koniu. Ale miała
gladiatora, który tylko na boisku pokazywał pazury a dla niej był
wprost idealny.
-----------------------------------------------------------------------------
I
to było by na tyle. Na prawdę jest mi ciężko cokolwiek z siebie
wykrzesać oprócz – JA NIE CHCĘ! Na serio nie chcę by sie to
opowiadanie już skończyło. Bo które to? Już 3 i co raz bardziej
nie wiem co pisać w posłowiu – tym ostatnim. Jest to o tyle
trudne, że czuje sie dziwne zrezygnowanie i żal. Było i już nie
wróci.
Dziękuję Wam! Za wszystko. Że byłyście, jesteście i
będziecie mam nadzieję długo. Tak długo dopóki sie nie znudzicie
moimi wypocinami.
Zapraszam na pozostałe blogi – wciaz /
raz—jeszcze i na ostatni na naprawimy-to który ukaże sie na
dniach
Dziękuję,
dobranoc
Diamencik :)