gdy świat daje w dupę, a wiatr nie wieje w plecy...'~Vixen - Orły
Zeszła
na dół trzymając w rękach swoją torbę. Trener spojrzał na nią
z lekkimi wątpliwościami. Poprosiła go, wręcz ubłagała, by
zabrał ją ze sobą do Kolonii na Final Four Ligi Mistrzów. Klara
nie chciała chodzić za nimi krok w krok, a tylko odwiedzić swoje,
jakby nie patrzeć, rodzinne miasto. Tu spędziła najwięcej czasu.
- Obiecuję się nie wychylać – rzuciła. Wenta spojrzał na swoją córkę i parsknął śmiechem. Mówiła to takim tonem, jak wtedy gdy wyjeżdżał do Hamburga a ona zostawała ze swoją mamą w Kolonii.
- Ja wiem, wiem – oznajmił i złapał za jej bagaż. Blondynka zatonęła w uścisku mamy, która życzyła jej bezpiecznej podróży. Wyszła z domu i podeszła do samochodu taty. Zajęła miejsce po stronie pasażera czekając na rodzica cierpliwie. Zerknęła na telefon. Koniec mają był bardzo ciepły. I słoneczny. Nałożyła na nos okulary.
~*~
Trener spojrzał na Klarę, która tonęła w morderczym uścisku Musy. Chorwat uśmiechnął się do niej. Zaśmiał się cicho. Nie mógł zabronić jej przyjaźnić się z Musą. Ona wprowadziła go w rzeszę Kielc. Ona pomagała mu stawiać pierwsze kroki. I teraz po prostu się przyjaźnili. A trener nie mógł w jakikolwiek sposób odseparować córki od nich. Spojrzała na Chorwata z rozbawieniem szczypiąc jego policzek.
- Gdzie jest twoja broda? - rzuciła z rozbawieniem.
- Przegrałem zakład i musiałem to zgolić – oznajmił z niezadowoloną minom. Blondynka uśmiechnęła się szeroko opierając ręce na biodrach. Zeljko spojrzał na nią z nieukrywanym uśmiechem. Klara to po prostu Klara. Obecnie była powściągliwa i spokojna. Chociaż doskonale wiedział o co chodzi. Był mimowolnym obserwatorem jej życia. To do niego dzwoniła gdy była sama i chciała usłyszeć czyiś głos. Była jego młodszą siostrzyczką, którą chciał mieć. A zostało mu tylko dwu braci.
- Wyglądasz jak nastolatek – oznajmiła mrużąc oczy a po jego twarzy przebiegł cień uśmiechu.
-Rozumiem, że ta urocza dama to córka naszego wspaniałego stratega? - usłyszała za sobą. Odwróciła się i natknęła na właściciela klubu. Mężczyzna uśmiechnął się do niej szeroko. Odpowiedziała mu tym samym.
- Dzień dobry – rzuciła.
- Bardzo dobry – wyciągnął dłoń w jej kierunku – Miło mi poznać. Servaas jestem – oznajmił.
- Mnie również. Klara – poczuła jak właściciel całuje jej dłoń
- Masz spojrzenie swojego taty – oznajmił. Skinęła głową dziękując.
- Obiecuję się nie wychylać – rzuciła. Wenta spojrzał na swoją córkę i parsknął śmiechem. Mówiła to takim tonem, jak wtedy gdy wyjeżdżał do Hamburga a ona zostawała ze swoją mamą w Kolonii.
- Ja wiem, wiem – oznajmił i złapał za jej bagaż. Blondynka zatonęła w uścisku mamy, która życzyła jej bezpiecznej podróży. Wyszła z domu i podeszła do samochodu taty. Zajęła miejsce po stronie pasażera czekając na rodzica cierpliwie. Zerknęła na telefon. Koniec mają był bardzo ciepły. I słoneczny. Nałożyła na nos okulary.
~*~
Trener spojrzał na Klarę, która tonęła w morderczym uścisku Musy. Chorwat uśmiechnął się do niej. Zaśmiał się cicho. Nie mógł zabronić jej przyjaźnić się z Musą. Ona wprowadziła go w rzeszę Kielc. Ona pomagała mu stawiać pierwsze kroki. I teraz po prostu się przyjaźnili. A trener nie mógł w jakikolwiek sposób odseparować córki od nich. Spojrzała na Chorwata z rozbawieniem szczypiąc jego policzek.
- Gdzie jest twoja broda? - rzuciła z rozbawieniem.
- Przegrałem zakład i musiałem to zgolić – oznajmił z niezadowoloną minom. Blondynka uśmiechnęła się szeroko opierając ręce na biodrach. Zeljko spojrzał na nią z nieukrywanym uśmiechem. Klara to po prostu Klara. Obecnie była powściągliwa i spokojna. Chociaż doskonale wiedział o co chodzi. Był mimowolnym obserwatorem jej życia. To do niego dzwoniła gdy była sama i chciała usłyszeć czyiś głos. Była jego młodszą siostrzyczką, którą chciał mieć. A zostało mu tylko dwu braci.
- Wyglądasz jak nastolatek – oznajmiła mrużąc oczy a po jego twarzy przebiegł cień uśmiechu.
-Rozumiem, że ta urocza dama to córka naszego wspaniałego stratega? - usłyszała za sobą. Odwróciła się i natknęła na właściciela klubu. Mężczyzna uśmiechnął się do niej szeroko. Odpowiedziała mu tym samym.
- Dzień dobry – rzuciła.
- Bardzo dobry – wyciągnął dłoń w jej kierunku – Miło mi poznać. Servaas jestem – oznajmił.
- Mnie również. Klara – poczuła jak właściciel całuje jej dłoń
- Masz spojrzenie swojego taty – oznajmił. Skinęła głową dziękując.
~*~
Siedziała w towarzystwie Bartka i Musy obserwując jak samolot wzbija się w powietrze. Nie bała się latać, chociaż sam moment startu i lądowania ją przerażał. Założyła słuchawki na uszy i zatonęła w głosie Lady Pank. Mimo upływu lat dalej uwielbiała polską scenę rockową. Chodziło jej o lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Była sceptyczna jeśli chodzi o współczesnych wykonawców. Złapała za książkę leżącą w jej torebce.
- A tata co ci powiedział jak oznajmiłaś mu o chęci lotu z nami? - Bartek zabrał jej słuchawki. Blondynka wyciągnęła głowę w nadziei, że ojciec jej nie słyszy.
- Wściekł się. Nie będę latać z wami. Ale jakbym powiedziała, że chcę tu lecieć sama to byłoby identycznie – wyjaśniła patrząc na niego. Jurecki uśmiechnął się szeroko. Wentówna czuła się tu bez wątpienia swobodnie. Z każdym z zawodników miała dobry kontakt. I o to chodziło.
Siedziała w towarzystwie Bartka i Musy obserwując jak samolot wzbija się w powietrze. Nie bała się latać, chociaż sam moment startu i lądowania ją przerażał. Założyła słuchawki na uszy i zatonęła w głosie Lady Pank. Mimo upływu lat dalej uwielbiała polską scenę rockową. Chodziło jej o lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Była sceptyczna jeśli chodzi o współczesnych wykonawców. Złapała za książkę leżącą w jej torebce.
- A tata co ci powiedział jak oznajmiłaś mu o chęci lotu z nami? - Bartek zabrał jej słuchawki. Blondynka wyciągnęła głowę w nadziei, że ojciec jej nie słyszy.
- Wściekł się. Nie będę latać z wami. Ale jakbym powiedziała, że chcę tu lecieć sama to byłoby identycznie – wyjaśniła patrząc na niego. Jurecki uśmiechnął się szeroko. Wentówna czuła się tu bez wątpienia swobodnie. Z każdym z zawodników miała dobry kontakt. I o to chodziło.
~*~
Trener spojrzał na córkę. Wciągnęła w płuca powietrze miasta. Wyglądała tu zupełnie inaczej. Złapała za swoją walizkę i spojrzała na ojca.
- Jak podróż? - objął ją ramieniem
- Psychopatycznie dobra – oznajmiła z rozbawieniem. Trener zaśmiał się cicho. Miała naprawdę co wspominać podczas samej podróży. Uniosła wzrok i spojrzała na Loserta, który wyglądał nieciekawie.
- Aa... Vienio nie lubi latać. Usypiamy go na czas podróży – rzucił beztrosko jej tata, a ona wywróciła oczami. Już miała dosyć. Nie sądziła, że jej ojciec jest w stanie przerzucić sposoby odciągania Klary od podróży samochodem, w dzieciństwie, na swojego zawodnika.
- Masochista – mruknęła. Roześmiał się i ruszyli do busa. Poprawiła kucyk, który mozolnie związała w samolocie. W czym przeszkadzali jej namiętnie Shrek z Bartkiem Tomczakiem. Po pięciu minutach miała ochotę ich wykopać z maszyny.
Trener spojrzał na córkę. Wciągnęła w płuca powietrze miasta. Wyglądała tu zupełnie inaczej. Złapała za swoją walizkę i spojrzała na ojca.
- Jak podróż? - objął ją ramieniem
- Psychopatycznie dobra – oznajmiła z rozbawieniem. Trener zaśmiał się cicho. Miała naprawdę co wspominać podczas samej podróży. Uniosła wzrok i spojrzała na Loserta, który wyglądał nieciekawie.
- Aa... Vienio nie lubi latać. Usypiamy go na czas podróży – rzucił beztrosko jej tata, a ona wywróciła oczami. Już miała dosyć. Nie sądziła, że jej ojciec jest w stanie przerzucić sposoby odciągania Klary od podróży samochodem, w dzieciństwie, na swojego zawodnika.
- Masochista – mruknęła. Roześmiał się i ruszyli do busa. Poprawiła kucyk, który mozolnie związała w samolocie. W czym przeszkadzali jej namiętnie Shrek z Bartkiem Tomczakiem. Po pięciu minutach miała ochotę ich wykopać z maszyny.
~*~
Spojrzał na nią jak machając im wychodzi na miasto. Po rozpakowaniu się oni mieli za zadanie położyć się przespać chwilę. Klara oznajmiła na wejściu, że wychodzi na miasto. Rozpakowała się, wzięła szybki prysznic i obecnie stała za drzwiami obracając się na wszystkie strony. Zagryzł wargę. Nawet przez całą podróż nie mógł z nią porozmawiać. Niby nic, a jednak zachowanie Chorwata go drażniła. Traktował ją jak księżniczkę. A podobno była sama! Nie wiedział jak to interpretować. Zawrócił do pokoju. Może i prześpi się chwile. To będzie najlepsze. Blondynka zatrzymała się przy hali, gdzie za dwa dni chłopacy będą walczyć tytuł Mistrza Europy. Uniosła głowę. Zmieniło się tu wiele. Nie pamięta jak wyglądała hala przed. Ale nie tak. Uśmiechnęła się szeroko i zerknęła na telefon, który oznajmił jej o nowej wiadomości. Ściągnęła brwi. Żeljko ją przerażał czasami. Znaczy był strasznie opiekuńczy. Chyba miłość do brakującej, młodszej siostry przelewa na Wentównę. Ale czasami przesadzał. Nie wiedziała jak to zinterpretować. Karolinę traktował zupełnie inaczej. A przecież tylko się przyjaźnili. Tylko albo aż. Mogła zadzwonić do niego w środku nocy a on będzie w stanie wysłuchać jej. Nie liczyła już , ile razy płakała mu do słuchawki. Wolała zadzwonić do Musy. Jeśli miała jakiś problem. Tylko do niego. Uśmiechnęła się. Była jego łącznikiem z drużyną, gdy tu się pojawił. Nie był zagubiony. Ale na pewno przerażony. Znalazł się sam, w dziwnym kraju i jeszcze dają mu za przewodnika jakąś babę, która do szyi mu nie dosięga. Jednak szybko znaleźli wspólny język. I trwa to do dzisiaj. Żeljko był człowiekiem nader narwanym ale również stanowczym. Potrafił Klarze wybić wiele pomysłów z głowy. Ruszyła dalej obserwując miasto w którym spędziła najlepsze lata swojego życia. Niekończące się imprezy, długie noce i to grupowe zakuwanie. Charakterystyczne na swój sposób ale również budujące. Ulica Świętego Michała była po prostu ucieleśnieniem marzeń każdej kobiety, która lubi zakupy. Butiki, budki z ciuchami, centrum obuwia. Najwięcej kobiet tu można było spotkać. Przecięła ulicę z nieukrywaną fascynacją. Wrócić do starych czasów było najważniejszą rzeczą dla której tu przyjechała.
Spojrzał na nią jak machając im wychodzi na miasto. Po rozpakowaniu się oni mieli za zadanie położyć się przespać chwilę. Klara oznajmiła na wejściu, że wychodzi na miasto. Rozpakowała się, wzięła szybki prysznic i obecnie stała za drzwiami obracając się na wszystkie strony. Zagryzł wargę. Nawet przez całą podróż nie mógł z nią porozmawiać. Niby nic, a jednak zachowanie Chorwata go drażniła. Traktował ją jak księżniczkę. A podobno była sama! Nie wiedział jak to interpretować. Zawrócił do pokoju. Może i prześpi się chwile. To będzie najlepsze. Blondynka zatrzymała się przy hali, gdzie za dwa dni chłopacy będą walczyć tytuł Mistrza Europy. Uniosła głowę. Zmieniło się tu wiele. Nie pamięta jak wyglądała hala przed. Ale nie tak. Uśmiechnęła się szeroko i zerknęła na telefon, który oznajmił jej o nowej wiadomości. Ściągnęła brwi. Żeljko ją przerażał czasami. Znaczy był strasznie opiekuńczy. Chyba miłość do brakującej, młodszej siostry przelewa na Wentównę. Ale czasami przesadzał. Nie wiedziała jak to zinterpretować. Karolinę traktował zupełnie inaczej. A przecież tylko się przyjaźnili. Tylko albo aż. Mogła zadzwonić do niego w środku nocy a on będzie w stanie wysłuchać jej. Nie liczyła już , ile razy płakała mu do słuchawki. Wolała zadzwonić do Musy. Jeśli miała jakiś problem. Tylko do niego. Uśmiechnęła się. Była jego łącznikiem z drużyną, gdy tu się pojawił. Nie był zagubiony. Ale na pewno przerażony. Znalazł się sam, w dziwnym kraju i jeszcze dają mu za przewodnika jakąś babę, która do szyi mu nie dosięga. Jednak szybko znaleźli wspólny język. I trwa to do dzisiaj. Żeljko był człowiekiem nader narwanym ale również stanowczym. Potrafił Klarze wybić wiele pomysłów z głowy. Ruszyła dalej obserwując miasto w którym spędziła najlepsze lata swojego życia. Niekończące się imprezy, długie noce i to grupowe zakuwanie. Charakterystyczne na swój sposób ale również budujące. Ulica Świętego Michała była po prostu ucieleśnieniem marzeń każdej kobiety, która lubi zakupy. Butiki, budki z ciuchami, centrum obuwia. Najwięcej kobiet tu można było spotkać. Przecięła ulicę z nieukrywaną fascynacją. Wrócić do starych czasów było najważniejszą rzeczą dla której tu przyjechała.
~*~
Parsknęli śmiechem. Po kolacji rozpierzchli się po hotelu. Klara siedziała z Jureckimi i Koparą przy bilardzie. Żadne z nich nie potrafiło grać dobrze, ale ubaw mieli z tego nie zły
- Nie śmiej się. Z naszej drużyny ty grasz najlepiej – Bartek Tomczak uchylił się przed lecącym kijem Wentówny.
- Bo poker to moje drugie hobby – oznajmił ruszając zabawnie brwiami. Parsknęła śmiechem. Jak ten człowiek może być aż tak nadpobudliwy? Westchnęła siadając przy stoliku.
- Nie boisz się, że tata zobaczy? - Jurecki odwrócił do niej wzrok, gdy po raz kolejny wróciła do stolika z piwem. Uniosła brew.
- Bardziej boje się, że jak nie skończę pić to ktoś będzie musiał mnie zaholować do pokoju – odparła. Parsknął śmiechem.
- Aż tak źle masz?
- Coś tak czuje, że tak – mruknęła. Brunet uśmiechnął się szeroko. Spojrzał na nią jak w skupieniu trzymała szklankę w dłoniach.
- To się nie bój. Znajdzie się tu wielu – rzucił a ona parsknęła śmiechem. Poczuła jak gaz z piwa ucieka jej nosem.
- No to żeś dowalił – otarła łzy – Wolę sama, bezpiecznie tam dotrzeć – mruknęła. Zaśmiał się widząc jej pełną dezaprobaty minę. Wyglądała przekomicznie.
Parsknęli śmiechem. Po kolacji rozpierzchli się po hotelu. Klara siedziała z Jureckimi i Koparą przy bilardzie. Żadne z nich nie potrafiło grać dobrze, ale ubaw mieli z tego nie zły
- Nie śmiej się. Z naszej drużyny ty grasz najlepiej – Bartek Tomczak uchylił się przed lecącym kijem Wentówny.
- Bo poker to moje drugie hobby – oznajmił ruszając zabawnie brwiami. Parsknęła śmiechem. Jak ten człowiek może być aż tak nadpobudliwy? Westchnęła siadając przy stoliku.
- Nie boisz się, że tata zobaczy? - Jurecki odwrócił do niej wzrok, gdy po raz kolejny wróciła do stolika z piwem. Uniosła brew.
- Bardziej boje się, że jak nie skończę pić to ktoś będzie musiał mnie zaholować do pokoju – odparła. Parsknął śmiechem.
- Aż tak źle masz?
- Coś tak czuje, że tak – mruknęła. Brunet uśmiechnął się szeroko. Spojrzał na nią jak w skupieniu trzymała szklankę w dłoniach.
- To się nie bój. Znajdzie się tu wielu – rzucił a ona parsknęła śmiechem. Poczuła jak gaz z piwa ucieka jej nosem.
- No to żeś dowalił – otarła łzy – Wolę sama, bezpiecznie tam dotrzeć – mruknęła. Zaśmiał się widząc jej pełną dezaprobaty minę. Wyglądała przekomicznie.
~*~
Impreza zakończyła się w momencie, w którym Mateusz Jachlewski zasnął przy stole. Zamilkli wszyscy widząc jak skrzydłowy wesoło chrapie i nic nie robi sobie z hałasu panującego przy stoliku. Trener i kilku zawodników już od kilku godzin spało. Pozostali, wraz z Wentówną siedzieli przy stolikach. I zdawali sobie sprawę, z tego, że jutro nie będzie zbyt wesoło.
- Zostawiamy go? - Bartek Jurecki pogłaskał śpiącego skrzydłowego po włosach.
- Nie bądź świnia, nie bądź cham – mruknął Cupic wstając. Parsknęli śmiechem. Klara podniosła się i poczuła jak zawirowało jej w głowie. Oparła się o ramię najbliżej siedzącego. Bartek Tomczak spojrzał na nią.
- Dzidzia odholujesz córkę trenera do pokoju? Bo ja chce jeszcze żyć – odparł. Michał podniósł wzrok i spojrzał na blondynkę.
- Spoko. Se pójdę – odparła prostując się.
- A później już nie zagram bo twój tata mi nogi z dupy powyrywa – mruknął Jurecki wstając. Ściągnęła brwi i spojrzała na niego z wyrzutem. Złapał ją za ramię i powoli ruszyli. Pozostali śledzili ich wzrokiem. Klara za wszelką cenę chciała iść sama. Czekali aż Michał straci cierpliwość. Po chwili dziewczyna pisnęła czując jak brunet podnosi ją.
- Jasna cholera, Jurecki – warknęła -Puść mnie – dodała machając rękoma.
- Pod pokojem – rzucił
- To zarzygam podłogę – zagroziła. Michał spojrzał na nią. Oczywiście, że nic sobie z tego nie robił.
- A mogę o coś zapytać? -postawił ją na schodach. Uniosła wzrok.
- Słucham – poprawiła koszulkę. Zerknął na nią.
- Co jest z tobą i Musą? - zatrzymała się i uważnie spojrzała na bruneta. Co on kombinował? Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nie była aż tak trzeźwa, żeby w środku nie skacząc. Przez te kilka miesięcy ich znajomości, polubiła go. Bo był nadpobudliwie złośliwy. Ale dla niej uroczy.
- Przyjaźnimy się – oznajmiła spokojnie. Na te słowa jego oczy dziwnie zabłysły. Ruszyła na górę czując jak Misiek dalej jej towarzyszy.
- Tylko?
- A myślałeś, że coś więcej?
- Zastanawiało mnie to tylko – rzucił obronnie.
- Żeljko traktuje mnie jak młodszą siostrę, którą musi się opiekować – odparła wchodząc na korytarz. Uśmiechnął się. On sam mógłby się nią zaopiekować. Gdyby tylko pozwoliła. Ale Klara trzymała się tak dziwnie na dystans. I była bardzo opanowana. Nie wiedział co myśli, co czuje. Miała dziwny wyraz twarzy. Ale nie potrafił do niej dotrzeć.
- Dziękuję za dopilnowanie mnie – zatrzymała się przed drzwiami do swojego pokoju. Zatrzymał się. Uniosła głowę przypatrując mu się w skupieniu.
- Całą przyjemność po mojej stronie – odparł. Uśmiechnęła się szeroko. Stanęła na palcach i cmoknęła jego polik. Zaskoczony spojrzał na nią
- Dobrej nocy panie Jurecki – mruknęła i zniknęła za drzwiami. Osłupiały i skołowany wpatrywał się w ścianę oddzielającą go od blondynki. Co to miało być? Co... zaskoczony zdał sobie sprawę, co się stało przed chwilą. Zaklął pod nosem. Traci głowę. Chciał... Wiele rzeczy. Ale nie wiedział na ile to traktuje blondynka. Czując się lekko pijanym odwrócił się i ruszył w kierunku swojego pokoju.
Impreza zakończyła się w momencie, w którym Mateusz Jachlewski zasnął przy stole. Zamilkli wszyscy widząc jak skrzydłowy wesoło chrapie i nic nie robi sobie z hałasu panującego przy stoliku. Trener i kilku zawodników już od kilku godzin spało. Pozostali, wraz z Wentówną siedzieli przy stolikach. I zdawali sobie sprawę, z tego, że jutro nie będzie zbyt wesoło.
- Zostawiamy go? - Bartek Jurecki pogłaskał śpiącego skrzydłowego po włosach.
- Nie bądź świnia, nie bądź cham – mruknął Cupic wstając. Parsknęli śmiechem. Klara podniosła się i poczuła jak zawirowało jej w głowie. Oparła się o ramię najbliżej siedzącego. Bartek Tomczak spojrzał na nią.
- Dzidzia odholujesz córkę trenera do pokoju? Bo ja chce jeszcze żyć – odparł. Michał podniósł wzrok i spojrzał na blondynkę.
- Spoko. Se pójdę – odparła prostując się.
- A później już nie zagram bo twój tata mi nogi z dupy powyrywa – mruknął Jurecki wstając. Ściągnęła brwi i spojrzała na niego z wyrzutem. Złapał ją za ramię i powoli ruszyli. Pozostali śledzili ich wzrokiem. Klara za wszelką cenę chciała iść sama. Czekali aż Michał straci cierpliwość. Po chwili dziewczyna pisnęła czując jak brunet podnosi ją.
- Jasna cholera, Jurecki – warknęła -Puść mnie – dodała machając rękoma.
- Pod pokojem – rzucił
- To zarzygam podłogę – zagroziła. Michał spojrzał na nią. Oczywiście, że nic sobie z tego nie robił.
- A mogę o coś zapytać? -postawił ją na schodach. Uniosła wzrok.
- Słucham – poprawiła koszulkę. Zerknął na nią.
- Co jest z tobą i Musą? - zatrzymała się i uważnie spojrzała na bruneta. Co on kombinował? Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Nie była aż tak trzeźwa, żeby w środku nie skacząc. Przez te kilka miesięcy ich znajomości, polubiła go. Bo był nadpobudliwie złośliwy. Ale dla niej uroczy.
- Przyjaźnimy się – oznajmiła spokojnie. Na te słowa jego oczy dziwnie zabłysły. Ruszyła na górę czując jak Misiek dalej jej towarzyszy.
- Tylko?
- A myślałeś, że coś więcej?
- Zastanawiało mnie to tylko – rzucił obronnie.
- Żeljko traktuje mnie jak młodszą siostrę, którą musi się opiekować – odparła wchodząc na korytarz. Uśmiechnął się. On sam mógłby się nią zaopiekować. Gdyby tylko pozwoliła. Ale Klara trzymała się tak dziwnie na dystans. I była bardzo opanowana. Nie wiedział co myśli, co czuje. Miała dziwny wyraz twarzy. Ale nie potrafił do niej dotrzeć.
- Dziękuję za dopilnowanie mnie – zatrzymała się przed drzwiami do swojego pokoju. Zatrzymał się. Uniosła głowę przypatrując mu się w skupieniu.
- Całą przyjemność po mojej stronie – odparł. Uśmiechnęła się szeroko. Stanęła na palcach i cmoknęła jego polik. Zaskoczony spojrzał na nią
- Dobrej nocy panie Jurecki – mruknęła i zniknęła za drzwiami. Osłupiały i skołowany wpatrywał się w ścianę oddzielającą go od blondynki. Co to miało być? Co... zaskoczony zdał sobie sprawę, co się stało przed chwilą. Zaklął pod nosem. Traci głowę. Chciał... Wiele rzeczy. Ale nie wiedział na ile to traktuje blondynka. Czując się lekko pijanym odwrócił się i ruszył w kierunku swojego pokoju.
-------------------------------------------------------------------
Mamy puchar! I to nie miało prawa sie skończyć inaczej
Teraz czekamy na Final4. Kolonio nadchodze!