Przysięgaliśmy
się zestarzeć razem
Kochać
na zawsze, nawet, gdy nas w trumnie zjedzą robaki
~Zeus – Symfonia smaków
Wywróciła
oczami patrząc na niego. Uniósł brew zaskoczony. Pokręciła głową
podchodząc do niego.
- Co?
- Koszula kochanie jak cie mogę,
ale cały garniak? Oszalałeś? To pogrzeb czy zwykły obiad z moimi
rodzicami? - zsunęła z jego ramion marynarkę. Parsknął
śmiechem.
- Ale o co chodzi?
- Misiek. Proszę cię żebyś
się przebrał – wyjaśniła muskając jego polik. Parsknął
śmiechem. Wiedział, że tak będzie. Ale on tak na serio był
przerażony. Ale nie dlatego, że jedzie do jej rodziców. Tylko
dlatego, że ma stanąć oko w oko z jej ojcem, swoim trenerem.
Człowiekiem który już, nie ukrywając, napsuł krwi. Chciał coś
im udowodnić? A może na serio ma w planach cieszyć się szczęściem
własnej córki? Widząc jej minę odwrócił się i wrócił do
pokoju. Usiadła na fotelu i wypuściła powietrze z płuc. Miała
absolutnie dosyć. Już na samym początku. Michał od rana unikał
rozpoczęcia do przygotowań. Ale gdy dosłownie dała mu znać, że
jest głupi zebrał się. A teraz dowalił ten garnitur. Ręce opadły
jej od razu. Uniosła wzrok i szeroko uśmiechnęła się. Wyglądał
zdecydowanie lepiej. Podniosła się i cmoknęła jego wargi.
Uśmiechnął się szeroko. Złapał jej dłoń. Ruszyli w kierunku
drzwi. Oznajmili, że nie będą rozmawiać o zbliżających się
odwiedzinach. Postanowili nie zaczynać tematu. Klara sama była
przerażona tym, że ma spotkać się z ojcem w towarzystwie Michała.
~*~
Trener podniósł się szeroko. Zapowiedział sobie, że za
żadne skarby nie poruszy tematu piłki w domu. Uśmiechnął się
patrząc na swoją żonę. Kobieta od rana z ekscytacją biegała i
wszystko sprzątała. Zachowywała się zupełnie jak w dniu, gdy
Klara pojawiła się z Marcelem. Dzisiaj miała pojawić się z kimś
innym. Ale czy też była szczęśliwa? Tak, bardzo szczęśliwa. I
ona cieszyła się. Ale dlatego, że jej mąż wreszcie odpuścił.
Że wreszcie zrozumiał. Przestał się dąsać i pogodził z tym, że
dla Klary znów ktoś inny jest ważniejszy. Tak rozumiała jego
zazdrość. Była jego oczkiem w głowie. To on był w stanie nocą
nosić ją na rękach gdy wyżynały jej się ząbki. To on latał po
całym mieście wykupując receptę na grypę czy ospę. To on
pierwszy pojawił się w szkole gdy skręciła kostkę. Był dla niej
wspaniałym ojcem. I czasami pani Iwona odnosiła wrażenie, że jest
niepotrzebna. Ale zawsze gdy Klara wieszała się na jej szyi i
marudziła, żeby przytuliła ją lub poczytała rozumiała, że tak
ma być. Tata był fajny, fantastyczny ale to z mamą spędzała
wiele czasu. Bo trener w końcu jeździł na mecze i zgrupowania. Nie
czuła się jakoś odsunięta od życia swojej córki. Ale jedno ją
zastanawiało. Skąd wziął się autorytet ojca, który przez
osiemnaście lat życia swojego dziecka, połowę spędził poza
domem? Jednak gdy Klara powiedziała, że szanuje swojego ojca
wiedziała jak bardzo się kochają. Teraz ma się pojawić tu z
człowiekiem, który był zawodnikiem jej męża a obecnym partnerem
jej córki. Uśmiechnęła się czując jak trener muska jej polik.
~*~
Zaskoczona otworzyła drzwi i spojrzała na trenera i Michała.
Siedzieli przy szachach i najzwyczajniej w świecie sobie rozmawiali.
Ale nie o hali, skąd. Rozmawiali o żużlu i łowiectwie! Podrapała
się po karku zaskoczona. Czy to nie Michał prawie mdlał ze stresu?
Skąd. Teraz był wyluzowany jakby był tu stałym gościem. A tata?
Nie zwracał uwagi na to kim jest jego towarzysz. Cofnęła się o
krok. Pani Iwona podniosła wzrok. Panowie zamknęli się w pokoju
dziennym a one zostały z kubkami kawy.
- Nie mogę uwierzyć –
mruknęła blondynka zajmując miejsce obok matki.
- Ale co?
-
Oni sobie tam w spokoju rozmawiają – szepnęła. Poczuła jak
kobieta przytula ją do siebie. Klara spojrzała na nią.
- Wiesz
tata zdał sobie sprawę, że nie jest już najważniejszym mężczyzną
twojego życia – odparła – Z tym mu było najtrudniej się
pogodzić. Nie z tym, że to akurat jest Michał – dodała.
Blondynka zerknęła na nią z zaskoczeniem.
- Zazdrosny?
-
Oczywiście. Tata zawsze tak ma. Kocha cie bezgranicznie i boli go,
że dla swojej jedynej córeczki ma być mniej ważny – wyjaśniła.
Klara uśmiechnęła się szeroko. Spojrzała na matkę.
- Nie
wiedziałam jak to postrzega. Ale przecież tata zawsze będzie dla
mnie ważny – mruknęła
- Ty to wiesz, ja też. Ale nie on –
zaśmiała się. Sama się cieszyła ze szczęścia jedynaczki. I wie
doskonale, że z Michałem jest naprawdę szczęśliwa. A on
zachowuje się wobec jej córki należycie.
~*~
Spojrzała na
trenera który usiadł obok niej. Uśmiechnął się szeroko i złapał
za pilot. Czuł się wyjątkowo dobrze. Bo wie, że jego córka jest
szczęśliwa. Widział doskonale jak się do siebie odnosili. Nie
afiszowali się ze swoim związkiem. Ale wiedział, że Klara jest
szczęśliwa.
- I tak źle ci było? - usłyszał pytanie od
swojej żony. Zerknął na nią.
- Było wspaniale – wyjaśnił.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko.
- I wiesz kochanie, chyba
trzeba będzie jednak tą wódkę na wesele kupić – dodał całując
jej polik. Zaskoczona parsknęła i spojrzała jak wychodzi z pokoju.
Pokręciła głową.
~*~
Uniosła powieki czując jak się kładzie
obok. Odwróciła wzrok powoli.
- Żyjesz – oznajmiła.
Roześmiał się w głos.
- Twój tata nie jest straszny –
mruknął. Przesunęła się do niego. Objął ją ramieniem.
-
Nawet nie wiedziałam, że potrafisz grać w szachy – szepnęła.
Uśmiechnął się szeroko.
- Bo nie umiem – zamknął ją w
swoim uścisku. Oczywiście, że będzie jej jedynym mężczyzną. No
chyba, że postanowią powiększyć rodzinę. Póki co chce być
najważniejszy dla niej. Parsknęła śmiechem gładząc jego ramię.
----------------------------------------
jestem! walcząc z kacem zmusiłam sie do twórczej pracy
Michał sie z Trenerem dogadał o dziwo :)
jest źle, na prawdę źle... -.-