„Nie każda klęska działa przeciwko tobie
Zobaczysz, że te potknięcia jeszcze wyjdą ci na zdrowie...”~Vixen–Świeczki na wietrze
Zobaczysz, że te potknięcia jeszcze wyjdą ci na zdrowie...”~Vixen–Świeczki na wietrze
Podniosła wzrok zatrzymując się przed halą. Skoro ma zacząć żyć od nowa musi odświeżyć stare znajomości. Wiedziała, że tata będzie zły. Odkąd pamięta miał fioła na punkcie jej nie kontaktowania się z graczami. Ale ona nie mogła zadzierać nosa jak dumna córeczka trenera. Byli rodziną. Legionową rodziną, bo łączyła ich miłość do piłki. Oni grali, ona ich dopingowała. Gdy tylko była w Kielcach zawsze szła na jakiś mecz. Żeby tylko później móc z nimi chwilę porozmawiać. Uwielbiała ich dzikość i szaleństwo. Powodowali u niej szeroki uśmiech. Wysiadła z auta i ruszyła do wejścia dla zawodników. Złapała za klamkę i dostrzegła jak po korytarzu przechadza się z telefonem przy uchu, Bartek. Uśmiechnęła się szeroko. Bartek Jurecki był topornie upartym człowiekiem, który od pierwszego dnia ich znajomości oznajmił, że jeszcze będą się przyjaźnić. Mimo swojej namolności był uroczo zabawny i to ostatecznie skłoniło Klarę do polubienia jakże ogromnego człowieka. Gdy weszła do środka odwrócił się i zatrzymał zaskoczony. Wytrzeszczył oczy widząc blondynkę.
- Muszę się teraz rozłączyć. Natychmiast. Oddzwonię – oznajmił odsuwając od swojego ucha.
- Larysa!!!!! - ryknął i pędem rzucił się do blondynki, która roześmiała się w głos. Po chwili jęknęła czując jak ją przytula.
- Shrek, proszę – wyspała pukając go w plecy – Powietrza – zaświszczała a on puścił ją. Od razu wróciły jej wszystkie funkcje życiowe.
- Co tu robisz? - spojrzał na nią.
- Wróciłam do domu – wysapała kuląc się. Roześmiał się. Córeczka trenera. Nie zadzierała nosa, nie była w ogóle wobec nich w jakikolwiek sposób złośliwa czy pogardliwa. Sama z tatą lekko nie miała. Przecież trener był uczulony na znajomość na linii Klara – drużyna. Wściekał się wiele razy , że blondynka nic nie robiła sobie z jego zakazów.
- Jak to wróciłaś? - uniósł brew. Blondyna wydęła policzki i spuściła wzrok. Zagrzebała w posadzce czubkiem buta. Brunet pokiwał głową.
- Nie ważne. Jak powiem Magdzie to normalnie padnie – odparł a ona mimo woli parsknęła śmiechem. Podniosła wzrok. Nie mogła go nie lubić. Bo po prostu był powalający na łopatki.
- Albo ja padnę – mruknęła bardziej do siebie. Jurecki wywrócił oczami. Od zawsze Klara uważała jego żonę za totalną świruskę i chodzący chaos. Nie mógł w to jakoś do końca uwierzyć, ale skoro tak było to co on może?
- Nie rób z niej potwora. Chodź się przywitać z pozostałymi – złapał ją za łokieć i z impetem pociągnął w kierunku szatni. Zaśmiała się i w krótkiej chwili wyrównała z nim krok. Na pewno się lekko obawiała tego wszystkiego. Ale co ona mogła? Skoro tu jest musi tam wejść i powiedzieć im 'dzień dobry'. Inaczej czekałaby ją sromotna śmierć w ogniu ich oczu. Nie darowaliby jej tego. Zatrzymali się przy drzwiach od ich szatni. Słyszała śmiech i wrzaski dobiegające zza ściany. Wzięła głęboki wdech. Na pewno będzie bolało. Bartek wsunął głowę do środka.
- Ej weźcie się ubierzcie. Gościa mamy – odparł rzucając wzrok na kolegów. Wszyscy gracze jak na komendę obrócili głowy i spojrzeli na obrotowego. Ten po krótkiej chwili wkroczył do szatni a za nim szła niepewnie blondynka. Gdy podniosła wzrok jeden wielki krzyk zrodził się w pomieszczeniu.
- Klara – pierwszy przy niej zjawił się Uros. Roześmiała się przytulając Słoweńca do siebie. Po chwili zatonęła w uścisku Kasy i Krzysia Lijewskiego.
- Cześć – odparła. Przewędrowała przez wszystkich.
- A gdzie Denis? - rozejrzała się dookoła. Parsknęli śmiechem.
- Denis pauzuje przez jeszcze dwa tygodnie. Rękę ma uszkodzoną – Grzesiek Tkaczyk odsunął ją od siebie i przyjrzał się uważnie jej sylwetce.
- Co raz bardziej chuda się robisz – mruknął. Zaśmiała się.
- A to źle?
- No... My czekamy na radosną nowinę od twojego taty – odparł a ona ściągnęła brwi. Nie, nie. Lubiła dzieci ale jej samej nigdy się nie spieszyło do tego. Ba, w obecnej sytuacji musiałaby potwierdzić hasła o błogosławionym poczęciu albo wiatropylności.
- To sobie jeszcze poczekacie – oznajmiła spokojnie – Jesteście okropni pod tym względem – dodała, a zawodnicy parsknęli śmiechem.
~*~
Trener podniósł wzrok słysząc pukanie. Po chwili w drzwiach pojawiła się Klara. Uśmiechnął się szeroko widząc swoją jedynaczkę.
- Nie przeszkadzam? - mruknęła
- Nie, nie. Chodź – podniósł się. Blondynka cmoknęła jego polik i zajęła miejsce na krześle. Trener spojrzał na nią. Po tej dość długiej, pokręconej rozmowie trzy dni temu poczuł tylko ogromną złość do swojego niedoszłego zięcia. Choć blondynka przez dwa dni nie opuszczała pokoju był pod wrażeniem, że dziewczyna tak szybko podniosła się i postanowiła przyjąć nowe życie.
- Jak się czujesz? - spojrzał w jej oczy. Westchnęła.
- Nie za dobrze. Ale nie mogę ciągle zadręczać się tym co było – mruknęła. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. Klara od zawsze nie była tak wielką optymistką, jaką teraz zdaje się być. Była teraz bardziej racjonalistką, która wszystko dobrze przemyślała nim coś zrobiła. Choć kiedyś była spontaniczna i żyjąca chwilą. Od tak rezolutnie ze sobie tylko znanym spokojem szła do przodu. Rozległo się pukanie i po chwili drzwi się otworzyły. Oboje się odwrócili i spojrzeli na bruneta, który chciał wejść. Ale widząc blondynkę zwątpił.
- O przepraszam – mruknął – Myślałem, że trener jest sam – odparł podnosząc wzrok z Klary na trenera.
- Michał – Wenta westchnął – Dla ciebie to powinienem zacząć słać zaproszenia jak jesteś mi potrzebny – dodał. Brunet blado uśmiechnął się.
- Wejdź – poprosił i spojrzał na córkę. Klara ze zrozumieniem wstała.
- Widzimy się na kolacji – oznajmiła i skierowała swoje kroki do drzwi. Brunet śledził ją ukradkiem wzrokiem póki nie zniknęła na korytarzu. Obrócił się do trenera, który obserwował go badawczo z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Gdzieś już ją widział.
- To moja córka. Dla własnego bezpieczeństwa wara ci od niej – odparł a Michał uśmiechnął się szeroko.
- Spokojnie – odparł. Choć ta uwaga wydała mu się naprawdę dosyć dziwna. Zajął miejsce naprzeciw trenera.
~*~
Wychodziła z Hali Legionów gdy usłyszała jak ktoś ją woła. Zaskoczona obróciła wzrok i spojrzała na brunetkę stojącą przy jednym z aut. Jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Gdyby nie Bartek w ogóle bym nie wiedziała, że jesteś w Kielcach – odparła Magda gdy tylko Klara znalazła się przy niej. Wentówna parsknęła śmiechem.
- Nie przesadzaj – rzuciła odsuwając się od niej. Magda Jurecka spojrzała na nią ściągając brwi. Ani za grosz jej nie wierzyła. Gdyby się nie upomniała to ten czas, który córka trenera spędziła w rodzinnym domu nie byłby nagłośniony. Od czasów gdy Klara przeniosła się do Krakowa, ich kontakty bardzo się skróciły. Każda z nich miała swoje życie. Ale o starych przyjaciołach nie można zapominać.
- Szczera prawda – brunetka skinęła głową – Na ile się przyciągnęłaś?
- Na stałe. Za długa historia i za mało czasu aby ogarnąć ten bałagan – wyjaśniła Klara a mina Magdy zdradzała zaskoczenie i ciekawość.
- To jutro się na kawie widzimy. Wpadnij do nas. Aga też o mało się nie zabije jak się dowie, że przyjechałaś – wyjaśniła. Klara zaśmiała się cicho.
- Koło południa będę – obiecała.
~*~
Znów ją widział. Wyszedł z hali z bratem, gdy dostrzegł Magdę w jej towarzystwie. Na czym polegał jej fenomen? Zatrzymał się zaskoczony i przewiesił torbę przez ramię. No tak. Poznał ją kiedyś. Na weselu jego brata z Magdaleną. Jak mógł nie pamiętać blondynki , która cierpliwie opatrywała jego rozciętą o potłuczony kieliszek, dłoń. Uratowała wtedy też i jego garnitur i swoją sukienkę. Bartek zainteresowany spojrzał na niego.
- No idę, idę – mruknął zeskakując ze schodów. Starszy Jurecki zaśmiał się cicho i ruszył do żony. Jego młodszy brat nie ukrywał, że coś w jego życiu się dzieje złego. W końcu widział, że rozwodzi się. I wiedział też, że dla niego jest to cios poniżej pasa. Ale musi się podnieść. Często był nieobecny. A jego oczy zdradzały ogromne upokorzenie. No w końcu każdy miał wrażenie, że to tak na zawsze. A tu niespodzianka. Jego bratowej znudziło się bycie księżniczką na salonach. Bo w sumie taka była prawda. Mimo całej sympatii do Aśki nie potrafił zrozumieć i znieść jej przerośniętego ego i zarozumialstwa. Może to i lepiej, że Michał w końcu się od niej uwolnił. Oboje na pewno mają coś za uszami. To nie ulegało jakiejkolwiek wątpliwości ale co on mógł? Nie będzie się wtrącał w życie jego brata. Jest dorosły i wie co robi.
-------------------------------------------------
Wiecie, ostatnio doznałam szoku.
Najpiekniejszy prezent na Dzień Kobiet?
Bilety na 7 kwietnia 2013
- Muszę się teraz rozłączyć. Natychmiast. Oddzwonię – oznajmił odsuwając od swojego ucha.
- Larysa!!!!! - ryknął i pędem rzucił się do blondynki, która roześmiała się w głos. Po chwili jęknęła czując jak ją przytula.
- Shrek, proszę – wyspała pukając go w plecy – Powietrza – zaświszczała a on puścił ją. Od razu wróciły jej wszystkie funkcje życiowe.
- Co tu robisz? - spojrzał na nią.
- Wróciłam do domu – wysapała kuląc się. Roześmiał się. Córeczka trenera. Nie zadzierała nosa, nie była w ogóle wobec nich w jakikolwiek sposób złośliwa czy pogardliwa. Sama z tatą lekko nie miała. Przecież trener był uczulony na znajomość na linii Klara – drużyna. Wściekał się wiele razy , że blondynka nic nie robiła sobie z jego zakazów.
- Jak to wróciłaś? - uniósł brew. Blondyna wydęła policzki i spuściła wzrok. Zagrzebała w posadzce czubkiem buta. Brunet pokiwał głową.
- Nie ważne. Jak powiem Magdzie to normalnie padnie – odparł a ona mimo woli parsknęła śmiechem. Podniosła wzrok. Nie mogła go nie lubić. Bo po prostu był powalający na łopatki.
- Albo ja padnę – mruknęła bardziej do siebie. Jurecki wywrócił oczami. Od zawsze Klara uważała jego żonę za totalną świruskę i chodzący chaos. Nie mógł w to jakoś do końca uwierzyć, ale skoro tak było to co on może?
- Nie rób z niej potwora. Chodź się przywitać z pozostałymi – złapał ją za łokieć i z impetem pociągnął w kierunku szatni. Zaśmiała się i w krótkiej chwili wyrównała z nim krok. Na pewno się lekko obawiała tego wszystkiego. Ale co ona mogła? Skoro tu jest musi tam wejść i powiedzieć im 'dzień dobry'. Inaczej czekałaby ją sromotna śmierć w ogniu ich oczu. Nie darowaliby jej tego. Zatrzymali się przy drzwiach od ich szatni. Słyszała śmiech i wrzaski dobiegające zza ściany. Wzięła głęboki wdech. Na pewno będzie bolało. Bartek wsunął głowę do środka.
- Ej weźcie się ubierzcie. Gościa mamy – odparł rzucając wzrok na kolegów. Wszyscy gracze jak na komendę obrócili głowy i spojrzeli na obrotowego. Ten po krótkiej chwili wkroczył do szatni a za nim szła niepewnie blondynka. Gdy podniosła wzrok jeden wielki krzyk zrodził się w pomieszczeniu.
- Klara – pierwszy przy niej zjawił się Uros. Roześmiała się przytulając Słoweńca do siebie. Po chwili zatonęła w uścisku Kasy i Krzysia Lijewskiego.
- Cześć – odparła. Przewędrowała przez wszystkich.
- A gdzie Denis? - rozejrzała się dookoła. Parsknęli śmiechem.
- Denis pauzuje przez jeszcze dwa tygodnie. Rękę ma uszkodzoną – Grzesiek Tkaczyk odsunął ją od siebie i przyjrzał się uważnie jej sylwetce.
- Co raz bardziej chuda się robisz – mruknął. Zaśmiała się.
- A to źle?
- No... My czekamy na radosną nowinę od twojego taty – odparł a ona ściągnęła brwi. Nie, nie. Lubiła dzieci ale jej samej nigdy się nie spieszyło do tego. Ba, w obecnej sytuacji musiałaby potwierdzić hasła o błogosławionym poczęciu albo wiatropylności.
- To sobie jeszcze poczekacie – oznajmiła spokojnie – Jesteście okropni pod tym względem – dodała, a zawodnicy parsknęli śmiechem.
~*~
Trener podniósł wzrok słysząc pukanie. Po chwili w drzwiach pojawiła się Klara. Uśmiechnął się szeroko widząc swoją jedynaczkę.
- Nie przeszkadzam? - mruknęła
- Nie, nie. Chodź – podniósł się. Blondynka cmoknęła jego polik i zajęła miejsce na krześle. Trener spojrzał na nią. Po tej dość długiej, pokręconej rozmowie trzy dni temu poczuł tylko ogromną złość do swojego niedoszłego zięcia. Choć blondynka przez dwa dni nie opuszczała pokoju był pod wrażeniem, że dziewczyna tak szybko podniosła się i postanowiła przyjąć nowe życie.
- Jak się czujesz? - spojrzał w jej oczy. Westchnęła.
- Nie za dobrze. Ale nie mogę ciągle zadręczać się tym co było – mruknęła. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. Klara od zawsze nie była tak wielką optymistką, jaką teraz zdaje się być. Była teraz bardziej racjonalistką, która wszystko dobrze przemyślała nim coś zrobiła. Choć kiedyś była spontaniczna i żyjąca chwilą. Od tak rezolutnie ze sobie tylko znanym spokojem szła do przodu. Rozległo się pukanie i po chwili drzwi się otworzyły. Oboje się odwrócili i spojrzeli na bruneta, który chciał wejść. Ale widząc blondynkę zwątpił.
- O przepraszam – mruknął – Myślałem, że trener jest sam – odparł podnosząc wzrok z Klary na trenera.
- Michał – Wenta westchnął – Dla ciebie to powinienem zacząć słać zaproszenia jak jesteś mi potrzebny – dodał. Brunet blado uśmiechnął się.
- Wejdź – poprosił i spojrzał na córkę. Klara ze zrozumieniem wstała.
- Widzimy się na kolacji – oznajmiła i skierowała swoje kroki do drzwi. Brunet śledził ją ukradkiem wzrokiem póki nie zniknęła na korytarzu. Obrócił się do trenera, który obserwował go badawczo z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Gdzieś już ją widział.
- To moja córka. Dla własnego bezpieczeństwa wara ci od niej – odparł a Michał uśmiechnął się szeroko.
- Spokojnie – odparł. Choć ta uwaga wydała mu się naprawdę dosyć dziwna. Zajął miejsce naprzeciw trenera.
~*~
Wychodziła z Hali Legionów gdy usłyszała jak ktoś ją woła. Zaskoczona obróciła wzrok i spojrzała na brunetkę stojącą przy jednym z aut. Jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Gdyby nie Bartek w ogóle bym nie wiedziała, że jesteś w Kielcach – odparła Magda gdy tylko Klara znalazła się przy niej. Wentówna parsknęła śmiechem.
- Nie przesadzaj – rzuciła odsuwając się od niej. Magda Jurecka spojrzała na nią ściągając brwi. Ani za grosz jej nie wierzyła. Gdyby się nie upomniała to ten czas, który córka trenera spędziła w rodzinnym domu nie byłby nagłośniony. Od czasów gdy Klara przeniosła się do Krakowa, ich kontakty bardzo się skróciły. Każda z nich miała swoje życie. Ale o starych przyjaciołach nie można zapominać.
- Szczera prawda – brunetka skinęła głową – Na ile się przyciągnęłaś?
- Na stałe. Za długa historia i za mało czasu aby ogarnąć ten bałagan – wyjaśniła Klara a mina Magdy zdradzała zaskoczenie i ciekawość.
- To jutro się na kawie widzimy. Wpadnij do nas. Aga też o mało się nie zabije jak się dowie, że przyjechałaś – wyjaśniła. Klara zaśmiała się cicho.
- Koło południa będę – obiecała.
~*~
Znów ją widział. Wyszedł z hali z bratem, gdy dostrzegł Magdę w jej towarzystwie. Na czym polegał jej fenomen? Zatrzymał się zaskoczony i przewiesił torbę przez ramię. No tak. Poznał ją kiedyś. Na weselu jego brata z Magdaleną. Jak mógł nie pamiętać blondynki , która cierpliwie opatrywała jego rozciętą o potłuczony kieliszek, dłoń. Uratowała wtedy też i jego garnitur i swoją sukienkę. Bartek zainteresowany spojrzał na niego.
- No idę, idę – mruknął zeskakując ze schodów. Starszy Jurecki zaśmiał się cicho i ruszył do żony. Jego młodszy brat nie ukrywał, że coś w jego życiu się dzieje złego. W końcu widział, że rozwodzi się. I wiedział też, że dla niego jest to cios poniżej pasa. Ale musi się podnieść. Często był nieobecny. A jego oczy zdradzały ogromne upokorzenie. No w końcu każdy miał wrażenie, że to tak na zawsze. A tu niespodzianka. Jego bratowej znudziło się bycie księżniczką na salonach. Bo w sumie taka była prawda. Mimo całej sympatii do Aśki nie potrafił zrozumieć i znieść jej przerośniętego ego i zarozumialstwa. Może to i lepiej, że Michał w końcu się od niej uwolnił. Oboje na pewno mają coś za uszami. To nie ulegało jakiejkolwiek wątpliwości ale co on mógł? Nie będzie się wtrącał w życie jego brata. Jest dorosły i wie co robi.
-------------------------------------------------
Wiecie, ostatnio doznałam szoku.
Najpiekniejszy prezent na Dzień Kobiet?
Bilety na 7 kwietnia 2013
Oj czyżby nasz Michałek szukał przyjaciółki? Jeju, panie Bogdanie wrzuć pan na luz. Trzymanie Klary z dala od chłopaków nic nie da. Jak kobieta chce to potrafi ;) Ojoj, ile bym dała żeby dwóch Jureckich grało w Kielcach ;) Tylko czekam na ten moment ;) Fajnie się czyta to opowiadanie, bo ze wszystkim jestem na bieżąco w "prawdziwym" świecie i wszystko się zgadza ;) No, prawie wszystko, poza rozwodem Miśka, ale nie zawadza mi to haha :)
OdpowiedzUsuńBuźki ;*
Zakręcona ;)
Ojciec przesadza, jak to każdy ojciec, troszczy się o własne dzieci. Wyobrażam sobie taki shrekowy uścisk, to aż mnie boli :D
OdpowiedzUsuńNie umiem nic dłuższego napisać, także ten.
Pozdrawiam :D
http://walcze-bo-warto.blogspot.com pojawiła się dwójka, więc zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńO, znają się, a jednak. Może niezbyt się pamiętają (zwłaszcza Michał), ale już się kiedyś poznali :) Choć widać, że ze starszym z braci Jureckich Klara zna się bardziej. I fajnie, że nie popadła w jakąś apatię, tylko zaczęła żyć na nowo. A na pewno w kieleckim towarzystwie łatwiej będzie jej dojść do siebie. Już się nie mogę doczekać dalszych jej spotkań z kielecką drużyną, no i z Michałem. Pozdrowienia (na jestesmoimtatuazem.blogspot.com nowy rozdział) :*
OdpowiedzUsuńPS A Bogdan Wenta w tym rozdziale jest taki, jak go sobie wyobrażałam w roli ojca - opiekuńczy, troskliwy, a zarazem kategoryczny. I będzie bronił Klary przed samcami, zwłaszcza, że córka niedawno się na takim jednym bardzo zawiodła, ale czy mu sie to uda? :)
Aj fajnie by było zobaczyć Bartosza w polskim klubie.:) Bogdan najlepszy z tym "wara Ci od niej ". Czyli czekamy bardzo na kolejny rozdział, i to czy Klara pamięta Dzidziusia :)
OdpowiedzUsuńHey ;D
OdpowiedzUsuńhttp://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/trzy_15.html pojawiła się trójeczka, więc serdecznie zapraszam do czytania :) I do komentowania, również :D
Pozdrawiam poziomkowa! ;)
Żadne z nich nie wierzy w prawdziwy związek. Każde z nich lubi żyć chwilą i nie oglądać się za siebie. Kiedy się spotkali dla obojga miała być to tylko jednodniowa znajomość. Los płata nam jednak czasem figla i nie dzieję się tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Co się stanie jak ponownie się spotkają? Jak powrócą wspomnienia ze wspólnej nocy.
OdpowiedzUsuńZapraszam na skazani-na-samotnosc.blogspot.com