piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 11. 'Nie ma czym oddychać'

'...Chodź tu. Każdy może się pogubić.
                                                     W środku jestem dalej tym, kim byłem....' ~Pokahontaz – Nie ma czym oddychać




Magda spojrzała na nią gdy weszła do kawiarni. Jurecka widząc jej szeroki uśmiech uniosła brew.
- Tfuu... Śmierdzisz facetem na kilometr – oznajmiła całując jej polik. Klara roześmiała się w głos siadając.
- Od razu na kilometr – mruknęła. Magda czekała aż Wentówna powie jej wszystko. Obok nich pojawiła się kelnerka. Złożyły zamówienie i czekały aż młoda osoba odejdzie by móc w spokoju wrócić do konwersacji.
- No więc? - Jurecka była bardzo niecierpliwa. Musiała mieć wszystko pod kontrolą. Inaczej dostawała szału i była namolna.
-No z Michałem postanowiliśmy sobie dać szansę – mruknęła Wentówna. Magda pisnęła z zaskoczeniem i rzuciła się na dziewczynę. Klara roześmiała się w głos czując jak tonie w uścisku koleżanki.
- Jezu wreszcie – oznajmiła co wprawiło Klarę w osłupienie. Uniosła brew.
- Bo ja nie mogłam na to patrzeć. Każde z was chciało, ale przecież co powie druga strona – wyjaśniła. Wentówna zaśmiała się cicho. Nie mogła uwierzyć, że tak to wyglądało. Że nie potrafili się oboje zdecydować. Nie wiedziała co czuje Michał, jak na to patrzy. A teraz? Nie mogła uwierzyć, że go ma. Może nie oficjalnie. Ale jednak ma. Nie może postawić go przed rodzicami i powiedzieć o co chodzi. Mama jak mama, a tata to już głębsza sprawa. Wiedziała, że wpadnie w szał. Od zawsze nie ukrywał tej niechęci widząc ją w towarzystwie jakichkolwiek zawodników.
                                ~*~
Bartek uniósł brew przypatrując się bratu. Młodszy Jurecki zerknął na telefon ściągając brwi. Po chwili szeroki uśmiech wkroczył na jego twarz. Czując badawcze spojrzenie brata, podniósł wzrok.
- O co ci chodzi?
- Chyba tobie – starszy Jurecki otworzył drzwi widząc jak Michał podnosi się. Ruszyli do wyjścia. Trening zakończył się kilka chwil temu. Dzisiaj o dziwo to Dzidziuś był po stronie tych, którzy negowali przedłużenie sesji. Wprawiło to w osłupienie kilku zawodników. Ale nie drążyli tematu. Michałowi po prostu się odwidziało. Na korytarzu spotkali Grzesia Tkaczyka w towarzystwie Klary. Blondynka uśmiechnęła się szeroko widząc braci.
- Cześć – Michał cmoknął jej polik. Spojrzeli na nich z zaskoczeniem.
- A wam o co chodzi? - Jurecki zerknął na Młodego i swojego brata. Szczypiorniści odwrócili wzrok gwiżdżąc pod nosem.
- Ale co? - zdziwili się. Blondynka minęła ich z rozbawieniem kierując się w kierunku pokoju trenera. Usłyszała tylko jak Grzesiek rzucał się do Michała.
- No staryy... Pochwal się – oznajmił. Zniknęła za rogiem. Podeszła do drzwi i natknęła się na Musę. Chorwat na jej widok uśmiechnął się szeroko.
- Cześć – przytulił ją.
- Jak tam – wysapała czując jak puszcza ją. Żeljko zaśmiał się szeroko.
                                ~*~
Spojrzała na niego z wyrzutem. Brunet uśmiechnął się do niej szeroko.
- Jesteś absolutnie okropny – rzuciła. Roześmiał się w głos obejmując ją ramieniem. Mimo tego wszystkiego potrzebował zwykłej rozmowy z nią. Po prostu miała w sobie takie pokłady ciepła, że musiał zamienić z nią przynajmniej dwa zdania. O tym co myśli i czuje.
- Absolutnie się z tobą nie zgodzę – mruknął obejmując ją w pasie. Roześmiała się.
- Oczywiście, że tak – mruknęła.
- Ale czemu?

- Bo o czym rozmawialiśmy? Że nie będziemy mówić o nas na lewo i prawo – ściągnęła brwi przypatrując mu się z wyrzutem. Pocałował ją.
- Kochanie, oni to nie są na lewo i prawo – mruknął muskając jej polik. Wywróciła oczami. Uniósł brew.
- Ty chyba Grześka nie znasz. To papla jedna i zobaczysz jak łomotać będzie jęzorem na lewo i prawo – oznajmiła. Roześmiał się w głos. Przypatrywała mu się z zaskoczeniem i lekkimi obawami. Puścił ją odchylając się do tyłu. Zaraz spierdzieli się z tej kanapy. A ona sama go nie utrzyma. Był zbyt ciężki. Śmiał się jeszcze krótką chwilę, ale czując jak Klara podnosi się, usiadł. Wlepił w nią kawowe spojrzenie.
- Klarcia – złapał ją za rękę – Nie martw się. Jestem pewny, że Grzesiek nie wypapla nic nikomu – oznajmił wstając. Przyciągnął ją do siebie. Zadrżała czując jak oddechem drażni jej ucho.
- A nawet gdyby komuś chlapnął. Chodzi o to by nie dowiedział się twój tata – szepnął do jej ucha. Zacisnęła palce na jego nadgarstku. Zamknęła oczy czując jak składa na jej szyi delikatny pocałunek.
- To i tak by się dostało do taty – mruknęła skupiając się bardziej na jego dłoniach muskających jej plecy.
- Gadanie – mruknął muskając jej wargi. Zadrżała. Nie cierpiała gdy powoli przesuwał po jej kręgosłupie opuszki. Czuła jak miękną jej kolana. Przymknęła powieki.
- Aale je... - urwała. Oderwał się od niej z niechęcią. Spojrzała na niego z wyrzutem zaciskając palce w jego włosach. Działał na nią. Poza swoistym bezpieczeństwem, czuła z każdym dniem co raz większy pociąg do niego. Nie rozumiała tego co się z nią działo. Czuła się jak zakochana nastolatka. Czuła coś, co nie powinno mieć miejsca.
- Cokolwiek się stanie. Czy się dowie, czy nie i tak sobie, ciebie nie odpuszczę – rzuciła a on spojrzał na nią z uśmiechem. Cmoknął jej czoło. Oplotła jego biodra swoimi nogami. Uśmiechnął się pod nosem.
                                ~*~
Bartek zerknął na nich. Weszli do budynku. Blondynka wyglądała przy nim dosyć skromnie. Ale i oboje w swoim towarzystwie czuli się dosyć swobodnie.
- Bez kitu jaram się wami, jak Magda nowym sezonem Gotowych na wszystko – odparł. Na te słowa Klara z Michałem parsknęli śmiechem a Magda strzeliła swojego męża w głowę. Ten spojrzał na nią z wyrzutem masując swój kark. Uśmiechnęła się szeroko i odwróciła się w kierunku Wentówny, która była pochłonięta żywiołową rozmową z Michałem. Była ciekawa jak to będzie wyglądać. Klara może i jest cicha ale nie pokorna. Zna swoje cele, wie co ma robić i stara się doprowadzić swoje plany do zrealizowania. A Michał był porywczy i arogancki. Jednak jego charakter zdawał się łagodnieć przy niej. Jakby wiedział, że to do niczego dobrego nie prowadzi. A może to ona miała na niego taki wpływ? Może to ona mówiła mu co ma robić? Przypatrywała im się w skupieniu. Niby zgoła odmienni, ale jednak się dogadują. I to jak. Zero sporów, kłótni. Bartek zaskoczony spojrzał na żonę, która uśmiechała się szeroko. On sam był szczęśliwy widząc ich razem. Każde z nich co na sumieniu miało, każde coś przeżyło. A mimo wszystko nie bali się zaufać.
                                ~*~
Brunet zerwał się na równe nogi. Blondynka znowu zaczynała. Od dwu dni ciągle się sprzeczali. I to nie tak, że któreś z nich zaczynało. Oboje mieli coś za uszami.
- Ale o co ci chodzi? - zdziwił się.
- O co? - wywróciła oczami – O to twoje paplanie bez sensu. Zobaczysz, że nikomu to na dobre nie wyjdzie – rzuciła. Prychnął ironicznie. No masz... Bo potwierdził to o co zapytał go Strlek. I oczywiście blondynka zadymę zrobiła gdy byli sami.
- Paplanie bez sensu?! - wytrzeszczył oczy – A co mam powtarzać? Że jednak nie? I wtedy bym się nasłuchał – dodał.
- Nie mam paranoi – odparła z naciskiem na ostatnie słowo. Zaraz go zabije. Był arogantem. Wiedziała już właśnie o co chodzi im wszystkim.
- Nic takiego nie powiedziałem. Ale wiem, że gdybym zaprzeczył też byś się czepiała – oznajmił.
- Nie cierpię cie – wycedziła przez zęby. Widząc jej minę parsknął śmiechem. Uwielbiał to. Gdy się złościła. Bo wtedy była taka... Nieokrzesana i zaskakująca. A ta cała sytuacja właśnie teraz wydała mu się komiczna. Blondynka wytrzeszczyła oczy widząc Jureckiego, który pokładał się ze śmiechu. Michał spojrzał na nią.
- Jesteś dupkiem! - zupełnie straciła cierpliwość i zacisnęła palce w pięści. Wyglądała teraz jak obrażona pięciolatka. Ryknął śmiechem jeszcze bardziej. Usiadł na kanapie i zakrył swoją twarz poduszką. Klara zaczęła psioczyć pod nosem i odwróciła się. Ruszyła do drzwi. Po chwili poczuła jak obejmuje ją w pasie. Pisnęła zaskoczona czując jak jej plecy opierają się o ścianę. Oparł jedną z rąk przy jej głowie. Spojrzał na nią nadal wyraźnie rozbawiony.
- Kochanie – mruknął – Jednak ja pozostaję za tym, żeby niczego nie negować – przesunął opuszkiem palca po jej wargach. Wstrzymała oddech.
- Aale... - zamknął jej usta, pocałunkiem. Jęknęła zaskoczona.
- I właśnie zdałem sobie sprawę, że po prostu uwielbiam gdy się wściekasz – odsunął się od niej rozpinając, jakby od niechcenia, guziki jej koszuli.
- Bo wyglądasz mimo wszyst... - urwał czując jak całuje go. Jej niecierpliwe dłonie właśnie dobrały się do jego bluzy. Wsunął palce w jej włosy. Złośliwości mu nie brakuje, ale Klara potrafiła na to wpłynąć. I dlatego wie, że większość ich sporów właśnie tak będzie się kończyć. Objął ją w pasie i uniósł kilka centymetrów nad ziemią. Poczuł jak swoimi nogami oplata jego biodra. Bezczelnie była rozbawiona jego zachowaniem. Zamknęła oczy czując jak przesuwa powoli swoje usta po jej szyi. Zacisnęła palce na jego ramionach. Od złości do pożądania droga krótka. Jęknęła cicho. A jeśli przestanie ona go zabije. Uwielbiał w niej absolutnie wszystko. To jak się złościła, jak go rozumiała. 

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 10. 'Chcę Ci dać'


'I znów ogarnia mnie ten dziwny nastrój
na bezludnej wyspie zobaczyłem ślad stóp na piasku...' ~ Donguralesko – Chce ci dać


Podniósł się, gdy tylko ją zobaczył. Wyszła na ulicę, zamykając za sobą bramkę. Zerknęła na okno, by upewnić się, że nie ma tam jej ojca. To było idiotyczne. Czuła się jak jakaś nastolatka, która wymyka się z domu na imprezę. Miała przecież dużo, dużo więcej lat. I sama decydowała o sobie. A teraz co? Odwróciła się w kierunku bruneta i szeroki uśmiech ozdobił jej twarz. Podniósł się czekając aż Klara znajdzie się obok. Sam nie sądził, że za nią zatęskni. Ale przez te kilka miesięcy przywykł do tych długich, codziennych spacerów po mieście. Przesiadywanie w różnych miejscach i rozmawianie o dziwnych rzeczach dawało mu w pewien sposób nadzieję, że coś może się odmienić.
- Cześć – wtuliła się w niego. Nie mogła uwierzyć, że już wrócił. Jeszcze wczoraj widziała jego mecz. A dziś stoi przed nią. Uśmiechnięty, wypoczęty. Tęskniła za nim. Przez ostatnie dwa tygodnie nie mogła sobie wieczora zorganizować. Po prostu coś jej umknęło. Popadła w rutynę. Miłą, ale jednak rutynę. Przytulając ją znów poczuł się dziwnie bezpiecznie. Był idiotą, że znów zaufał bezgranicznie w nią i jej wieczne bycie.
- Naprawdę miło cię widzieć – powoli odsunął ją od siebie. Spojrzała na niego powoli. Znów był tu obok niej. Znów nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Znów była idiotką, która bezgranicznie uwierzyła w niego i jego wieczne bycie. Złapała go pod ramię i ruszyli w kierunku miasta. Woleli spacer niż długie gnicie w samochodzie.
- Jesteś egoistą – oznajmiła – Nie wspominasz jak ci było smutno beze mnie ani nic – dodała widząc jego zaskoczony wzrok. Zaśmiał się nerwowo. Bał się powiedzieć o tym otwarcie, ale za nią tęsknił.
-Oj tam, oj tam. Przecież to logiczne – machnął ręką a ona ściągnęła brwi. Po chwili uśmiechnęła się szeroko maskując swój ból i rozczarowanie. Bała się wykonać tego pierwszego kroku. Bała się powiedzieć mu...Nie wiedziała jak on to traktuje.
- A jak się podobało w Hiszpanii? - uniosła wzrok, gdy przemieszczali się w kierunku miasta. Michał spojrzał na nią z uśmiechem.
- W porównaniu do Polski to ciepła – oznajmił a ona pokręciła głową.
- Nie ukrywam, że jest to świetne miejsce na urlop. I na pewno kiedyś się tam wybiorę – dodał
- Jak ktoś lubi tłok, hałas i nerwówkę – rzuciła pod nosem.
- Byłaś w Hiszpanii? - był tym faktem szczerze zaskoczony.
- Aby to raz – wzruszyła ramionami. Pokręcił głową.
- A gdzie?
- Saragossa, Madryt, Pampeluna, Granada – wymieniała zatrzymując się na przejściu dla pieszych. Skłonił ją by dalej mówiła. A Klara nakręciła się opowiadając o gonitwie byków w Pampelunie stawiając pierwszy krok na pasach. Brunet podniósł wzrok i szarpnął ją przyciągając do siebie. W tym momencie rozpędzone auto przecięło przejście. Blondynka zamilkła zaskoczona czując jak jego serce nerwowo łomocze. Wzięła głęboki wdech i zrozumiała co się stało. Poczuła jak miękną jej nogi. Czuła jak brunet oddycha głęboko.
- Jesteś cała? - usłyszała jego głos jakby z oddali.
- T-tak – wydusiła. Podniósł ją bez problemów i przeszedł pod wiatę autobusową. Usadził ją na ławce. Blondynka szybko machała dłońmi przed swoją twarzą chcąc się uspokoić. Była śmiertelnie blada. Spojrzał na nią a po chwili odwrócił wzrok. Cholera, mogła... Zacisnął nerwowo wargę na myśl o tym co mogło się stać. Chwilę później zesztywniał czując jak przytula się do niego.
- Dziękuje – szepnęła. Obrócił się przytulając do jej głowy swój polik.
- To nic takiego – mruknął – Po prostu chcę i muszę cię chronić – rzucił. Poczuł jak blondynka odsuwa się od niego. Spuścił wzrok i ponownie zatonął w tych tęczówkach żywcem wyjętych z trenera. Czuł jak kurczowo trzyma jego dłoń. Zrozumiał, że musi powiedzieć jej wszystko. I tak już za wiele słów popłynęło.
- Jesteś dla mnie ważna. I przez ten cały czas który spędziłem z tobą, zrozumiałem że mam szansę być jeszcze szczęśliwy. Jak mówiłaś. Uwierzyłem i wiem, że tylko z tobą będzie mi to dane – oznajmił. Wpatrywała się w niego jak zaczarowana słuchając tego co jej mówił. Bo mówił o tym, czego nie wiedziała. Nie wiedziała jak on to rozumie, co on czuje. Przez ten cały czas był zamknięty w sobie. Zaskoczona zamruczała czując jak całuje. Uniosła się delikatnie na palcach. Niechętnie się od niej odsunął. Oparł dłoń na jej poliku.
- Serio się zakochałem – uparcie wpatrywał się w jej tęczówki. Rozjaśniły się milionem iskier. Nie mógł tego określić. Ale adrenalina tętniła w jego żyłach.
- Ja też – odparła zaciskając dłoń na jego nadgarstku.
                               ~*~
Drzwi zamknęły się za nim z hukiem. Nie zwrócił na to większej uwagi. Przyciągnął jej drobną postać do siebie. Zamruczała zsuwając z siebie kurtkę. Nie potrzebowała jej, tak jak innych ubrań które po chwili zaczęły lądować w różnych miejscach mieszkania. Nie chciała tego przerwać. Potrzebowała czuć go jeszcze bliżej. Nie sądziła, że ktoś jeszcze mógłby tak ją rozpalić. Opadła na kanapę. Przyciągnęła go do siebie. Nie mogła tego zakończyć. To co czuła uderzyło do jej głowy jak dobry alkohol. Zacisnęła palce w jego włosach.
                               ~*~
Wpatrywała się w ścianę słuchając jego oddechu i czując jak muska delikatnie jej skórę. Zdała sobie sprawę, właśnie dzisiaj, jak bardzo się myliła w tym co czuje. Już od dawna przestała to postrzegać jako przyjaźni. Tylko, żeby to zrozumieć potrzebowała wielu jego słów. Zamknęła oczy rozumiejąc co się stało. I co stać się może. Chodziło tu przede wszystkim o jej ojca. Mama wiedziała o wszystkim. A on? Znała jego podejście do jej przyjaźni z zawodnikami. A o związku nie ma nawet mowy. Zamknęła oczy. Trener nie potrafił jej od tego odciąć. A od momentu gdy objął trenerstwo Vive była na Hali Legionów częstym gościem. I nie potrafiła ich od razu traktować z góry. A teraz? Straciła głowę dla szczypiornisty, Gladiatora. Bała się reakcji ojca.
- Co jest? - brunet odgarnął z jej czoła włosy.
- Nic – uśmiechnęła się szeroko patrząc na niego. Ściągnął brwi. Nie znał jej od dzisiaj. I wiedział gdy coś ją gryzło.
- Aha... A ja to … - zagryzł wargę – Renifer – dodał a ona roześmiała się cicho. Podniosła się przypatrując jego twarzy z zaciekawieniem. Uniósł brew. Roześmiała się głośniej.
- Czerwonego nosa nie widzę – rzuciła rzeczowym tonem a on się roześmiał. Cmoknął jej wargi.
- To atrapa – rzucił a jej twarz przecięło rozczarowanie. Dziewczyna ponownie położyła się przytulając twarz do jego szyi.
- A Mikołaj chociaż prawdziwy? - powoli uniosła wzrok. Zaśmiał się muskając jej ramię delikatnie.
- Nie. To Rastko z wełnianą brodą – spojrzał na nią. Może i udało mu się, ją rozbawić ale nadal coś ją gryzło. Cmoknął jej czoło
- To o co chodzi? - przesunął się w dół by móc mieć twarz na wysokości jej. Blondynka przymknęła powieki łapiąc głęboki wdech.
- Boję się reakcji ojca – mruknęła. Zagryzł wnętrze polików. Domyślał się, że to o to chodzi. Ale nie dopuszczał do siebie tej myśli. Wiedział jakie trener miał zdanie o jej przyjaźni z zawodnikami. A teraz ma oznajmić, że z jednym z nich się związała. Nie myślał o tym. Po prostu dał się ponieść. I nie żałował. Nie miał czego.
- Nie musimy go od razu o tym informować – oznajmił. Uniosła brew zaskoczona.
- Ukrywać to? - była zaskoczona jego pomysłem.
- Może bardziej odcinać to od prawdy. A wiem, że chłopacy na pewno nie powiedzą mu nic – odparł.
                               ~*~
Parsknęła śmiechem odchylając się od niego. Spojrzał na nią z wyrzutem. Pokazała mu język.
- Zostawisz mnie w spokoju?
- Absolutnie nie mogę – rzucił wpatrując się uparcie w jej oczy. Uniosła brew z zaciekawieniem.
- Niby dlaczego?- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Po pierwsze paradujesz tu w mojej koszulce. A po drugie wreszcie cie mam formalnie – oznajmił a ona roześmiała się w głos. Objęła jego szyję rękoma.
- Sadystycznie pozytywnie – oznajmiła całując go. Bo czuła się przy nim taka bezpieczna. I spokojna. Zamknęła oczy czując jak przytula ją. Tu czuła się na prawdę pewnie. Czuła sie tak jak dawno nie. Czy była idiotką, że ponownie zaufała? Czas pokaże
-----------------------------------------
Masz babo placek :)
Na prawdę narzuciłam tępo, aż sama się sobie dziwię

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 9.'Wszystkiego na raz'



'Ta brakująca część ukryta tu gdzieś,
Do pełni szczęścia brak nam jej ...'~Liber ft. Natalia Schroeder – Wszystkiego na raz

Siedzieli w jednej z dwu swoich ulubionych kawiarni. Wieczór był ciepły więc skorzystali z tarasu. Wpatrywali się z góry na ulicę, na Rynku. Brunet spojrzał na nią z zacięciem.
- Nie boisz się samotności? - to pytanie sprawiło, że się ocknęła. Nie rozmawiali nawet o przyszłości. Spojrzała na niego. Poczuł ciepło, które z niej przeszło na niego.
- Nie. Póki co – odparła. Uniósł brew zaskoczony.
- Póki co?
- Samotność pozwala mi dojść do siebie. Pozwala mi spojrzeć na przeszłość z dystansem. Odpowiedzieć sobie na pytania, gdzie się zrobiło błąd. Dlatego w pewien sposób jest doskonała. Dla mnie w obecnej sytuacji na pewno. Za jakiś czas mi zbrzydnie – odparła. Pokiwał głową i odwrócił wzrok do ulicy. Mrok tulił miasto.
- A ty się boisz? - usłyszał jej cichy szept.
- Tak, bo wiem, że sam nie dam sobie rady. Chcę mieć po prostu kogoś, kto będzie na mnie czekał. Kto będzie wspierał mnie. Wiesz ja jestem mimo wszystko nadal małym dzieckiem, któremu trzeba pomóc. I przez pewien czas miałem kogoś takiego. I gdy znów zostałem sam, zacząłem się tego bać. Mam ciężki charakter i wiem gdzie popełniam błędy. A mimo to szukam kogoś... - zamilkł na chwilę czując jej delikatną dłoń na swojej. Zacisnął na niej palce.
- Kogoś kto będzie. Bo wracam do pustego mieszkania i rozmawiam tylko z lodówką lub telewizorem. Ale ty tego nie znasz...
- Znam – rzuciła obronnie – Wiesz jak mieszkałam w Krakowie większość czasu spędzałam sama. I gadałam z pucharem – odparła – Ale nie martw się. Znajdziesz kogoś... - urwała czując jak całuje jej polik. Uśmiechnęła się.
- Jesteś niesamowita – rzucił obejmując ją ramieniem. Oparła się o niego ufnie.
                                                     ~*~
Majówka w tym roku absolutnie wszystkim przypadła do gustu. Wielokilometrowe korki przed miastami nie przeszkadzały im cieszyć się. Brunet odwrócił wzrok do Bartka. Siedzieli w rodzinnym domu korzystając. Mieli kilka dni wolnego, pogoda była wspaniała, a domek rodziców ulokowany był na uboczu. Drewniany, piętrowy z ogromnym ogródkiem był prezentem od trójki Jureckich na trzydziestą rocznicę ślubu. Shrek uniósł brew zaskoczony. Od kilku dni jego brat nie był sobą. Coś, albo ktoś, zaprzątał mu myśli. Michał ponownie spojrzał na Agatę, która z uwielbieniem męczyła swojego dziadka. Mogli tu oderwać się od zatłoczonych Kielc. Bartek z Magdą mieli zostać do końca, a Michał obiecał Klarze, że jutro pojawi się w Darłowie. Blondynka właśnie tam postanowiła spędzić cały, długi tydzień.
- A nie mogłeś przyjechać z nią tutaj? - starsza kobieta pogładziła go po ramieniu. Zaśmiał się ujmując delikatnie jej dłoń.
- I gdzie by niby spała?
- Noo to kto to jest dla ciebie? - spoglądała na niego przenikliwie. Znów ten sam wzrok.
- No co? - rzucił zaskoczony – My się tylko kolegujemy – odparł. Bartek podniósł się i wyszedł na przywitanie najmłodszego Jureckiego. Marcin pracował na co dzień w Poznaniu, tam mieszkał. Ale w domu był rzadziej niż szczypiorniści.
- No to ta twoja koleżanka mogła spać w twoim pokoju
- A ja?
- W salonie – rozbrajająca mina jego mamy sprawiła, że Michał nie uwierzył to co słyszał. Jego mama była straszna. Nie ukrywała, że była zła. Że Misiek nie jest już z Aśką. Nie wiedział tylko dlaczego? Nie wiedział jak przyjmie Klarę. Nie będzie próbować. Wywrócił oczami i cmoknął polik rodzicielki.
- Może jednak nie – odparła. Zaśmiała się cicho gładząc jego polik. Nie ukrywała, bała się o swojego syna. Był chamski, porywczy i potrzebował kogoś, kto będzie go trzymał krótko za pysk. Owa koleżanka mogła to zrobić. Jeśli po jednej rozmowie zgodził się pojawić w Darłowie to coś oznacza. I mógł się zapierać. Ona zna swojego syna. Chociaż on mógł mówić coś zupełnie przeciwnego. Brunet zerknął na wyświetlacz i szeroki uśmiech wkroczył na jego twarz. Podniósł się i zszedł na trawnik. Marcin zaskoczony zerknął na Michała, który z kimś rozmawiał.
- Dziewczynę sobie znalazł – oznajmił Bartek, a najmłodszy Jurecki wytrzeszczył oczy. Że co się Michałowi stało? Przecież niejako pół roku temu się rozwiódł. Dla każdego w tym domu to był szok.
- Co?
- Za długo by opowiadać – mruknął Bartek siadając na fotelu. Agata wpadła na schody dostrzegając przybysza.
- Stryjek! - chwilę później przytulała swojego wuja mocno. Zaśmiał się cicho.
- No cześć – oznajmił. 
                                                     ~*~
Blondynka odskoczyła od fal, które nerwowo wdzierały się na plażę zakopując piaskiem jej ślady.
- Jutro będę. Obiecuję i rezerwuj mi leżak – oznajmił brunet. Parsknęła śmiechem.
- A ile płacisz?
- No wiesz? Masz okazję spędzić ze mną prawie tydzień, to już jest wystarczająca zapłata – oznajmił.
- Widzę, że nie brakuje ci skromności – rzuciła zaskoczona wpatrując się w szalejące morze. Miała słabość do Bałtyku. Odziedziczyła to bez wątpienia po tacie.
- Ba – rzucił. Czekała jeszcze na Skoczylasów. Marta i Patryk mieli pojawić się wieczorem. A oni również chcieli poznać człowieka, z którym Wentówna spędza wiele czasu. Sama Klara nie mogła się doczekać aż Michał tu się pojawi. Dziwne przywiązanie się do niego. I ta dziwna rozmowa przed wyjazdem. Nie wiedziała co ma myśleć. Ufała mu bezgranicznie. Co raz bardziej nie mogła się doczekać momentu, gdy znowu zatonie w tych ciemnych tęczówkach i usłyszy ten głęboki, gardłowy głos.
- Boże, z kim ja się zadaje – mruknęła
- Z najbardziej uroczym człowiekiem na tej szerokości geograficznej – to zdanie sprawiło, że opadły jej ręce. Jęknęła cicho.
- Jesteś niesamowity – jęknęła. Roześmiał się w głos. Uśmiechnęła się pod nosem. I uwielbiała słuchać jego śmiechu.
- A to mi mama powtarza – dodał z rozbawieniem. Uwielbiał w niej absolutnie wszystko. To jak się zachowuje i jak stara się nie pokazywać swoich prawdziwych emocji. Jest bardzo powściągliwa. I bardzo opanowana. Nie mógł się swoiście doczekać aż pojawi się obok niej. Perspektywa spędzenia z nią kilku dni cieszyła go niezmiernie. Bo przy niej mógł się oderwać od tego co się dzieje.
                                                     ~*~
Zaśmiała się cicho widząc jak na parking przy domku podjeżdża białe Audi. Wyszła na zewnątrz. Dopiero co rozprawiła się z kolacją. A Patryk z Martą byli jak zwykle punktualni. Blondynka pierwsza wysiadła i od razu rzuciła się do Wentówny zostawiając swojego narzeczonego z bagażami.
- Klara – zatonęła w uścisku koleżanki. Spotykali się bardzo rzadko, ze względu na mieszkanie. Para mieszkała w Warszawie, a Klara w Krakowie. Choć teraz mieszkała u rodziców. A poznali się przez Karolinę. Przyjaciółka Wentówny to rodzona siostra Patryka.
- Cześć. Jak się jechało? - spojrzała na Makowską z uśmiechem.
- Z tym piratem drogowym? Mam nadzieję, że wytną mnie z każdego fotoradaru – rzuciła. Klara roześmiała się w głos.
- Jak zwykle ja jestem zły – usłyszały. Brunet uśmiechnął się szeroko na widok Klary.
- Absolutnie tak – blondynka cmoknęła jego usta.
- Widać, że was zmęczyła podróż – Klara odwróciła wzrok do domku. Skoczylasowie odsunęli się od siebie.
- Bardzo. Ale mam nadzieję, że ten twój kolega już dotarł – Marta wyciągnęła głowę by spojrzeć za Wentównę. Klara parsknęła śmiechem.
- Niestety nie. Będzie jutro – oznajmiła. Weszli do środka. Patryk zostawił bagaże w samochodzie chcąc najpierw ochłonąć. Nie minęło pięć minut, gdy został wywalony przez Martę po rzeczy. Psiocząc coś po nosem wyszedł.
                                                     ~*~
Ściągnęła brwi słysząc dzwonek telefonu. Zapomniała wyciszyć dźwięków. Westchnęła wyciągając dłoń po komórkę.
- Halo
-Śpisz? - Michał był tym szczerze zaskoczony. Blondynka westchnęła

- Absolutnie tak – wymamrotała. Zachichotał. Ciekawe jak on by funkcjonował jakby zasnął o godzinie czwartej rano.
- Wybacz więc, że budzę – zaczął. Uniosła powieki słysząc lekką irytację w jego głosie
- Dzwonię żeby przekazać ci, że nie przyjadę. Rano zadzwonili z informacją o zgrupowaniu – odparł czując jak rośnie w nim wściekłość. Ta luźna rozmowa z Marcinem pozwoliła mu zrozumieć mu kilka rzeczy. Bo gdzie znajdzie kogoś takiego jak Klara? Kogoś kto swoim uśmiechem pozwoli mu iść do przodu? Kogoś kto zawsze wyciągnie do niego dłoń? Kogoś kto... Dla niego spełniała absolutnie każdy punkt. Zagryzł wargę.
- Co? - otworzyła oczy zaskoczona. Dziwne rozczarowanie rozlało się po jej wnętrzu. Miała w planach... Obiecała i Marcie i Patrykowi, że powie mu wszystko. To co czuła i to co chciała mu powiedzieć. Może nie powinna mówić tego po pijaku?
- Przepraszam – szepnął.
- Przestań. To nie twoja wina – oznajmiła spokojnie – Musisz to jedź. Jak wrócisz obiecuję ci, że zabiorę cie nad morze – dodała cicho. Zaśmiał się.
- Miesiąc? - zdziwił się.
- Słucham?
- No bo po zgrupowaniu jedziemy na mistrzostwa – wycedził a ona po raz pierwszy w jego towarzystwie zaklęła siarczyście. Zaskoczony odsunął telefon od ucha. 

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 8. 'Ludzie wokół mnie'


'Ludzie wokół mnie, jest ich co raz więcej wiem
i każdy poda rękę lecz, już nie wiem czego chcę...' ~B.R.O - Ludzie wokół mnie



Blondynka nachyliła się nad dokumentami gdy rozległ się dźwięk jej komórki. Zaskoczona uniosła wzrok. Westchnęła.
- Co jest? - mruknęła prostując się. Mama spojrzała na nią.
- Co robisz wieczorem? - wesoły szczebiot Magdy dla niej nie wróżył nic dobrego. Chciała od kilku dni uciec przed Magdą, ale nie mogła. Jurecka deptała jej po piętach.
- To co zawsze. Mama, wino i jakiś film – rzuciła.
- W takim razie zapraszam cie na spotkanie kieleckich babek – odparła a blondynka parsknęła śmiechem odstawiając kubek z kawą.
- Co proszę?
- Nie udawaj greka – prychnęła brunetka.
- Nie udaje. Tylko nie rozumiem na czym to polega
- No masz – Magda prychnęła – Dziewczyny lub żony szczypiornistów spotykają się co miesiąc na babskim wieczorze
- Magda, ale ja nie jestem ani żoną ani dziewczyną jakiegokolwiek zawodnika – Klara była szczerze rozbawiona tym pomysłem.
- Ale jesteś córką trenera. Twoja mama była z nami kilka razy więc może ty się dołączysz – Magda nie dawała za wygraną. Klara zazgrzytała zębami. Nie miała najmniejszej ochoty na wychodzenie. Czy do kogoś innego czy po prostu. Ludzie jej zbrzydli, stęskniła się za domem. Ale im wszystkim jest to tak trudno zrozumieć. No bo po co?
- I co w związku z tym? - burknęła wstając – Magda czy ty jesteś nieogarnięta czy co? Zrozum, że nie mam ochoty na wychodzenie gdziekolwiek – mruknęła zirytowana.
- Bla, bla, bla... W domu to ty będziesz siedzieć na starość – oznajmiła – O osiemnastej jestem po ciebie – dodała i rozłączyła się. Klara zaklęła siarczyście i natknęła się na karcące spojrzenie mamy.
- No co? - mruknęła zaskoczona
- Co to za słownictwo? - zdziwiła się kobieta poprawiając okulary.
- Magda nakręciła się na to, żebym pojechała z nią na to spotkanie wszystkich żon, narzeczonych zawodników – mruknęła. Pani Iwona uśmiechnęła się szeroko.
-Idź, idź... Co będziesz jeszcze w domu siedzieć? - odparła kobieta a Klara ściągnęła brwi. Wszystkich zastrzeli, pozbawi życia albo jak kto to nazywa... 
                                              ~*~
Marcelina Rosińska zerknęła na stół przygotowany dla nich w jednej z kawiarni. Naliczyła się szesnastu nakryć, choć powinno być piętnaście.
- Co to znaczy? - odwróciła się do narzeczonej Karola Bieleckiego.
- Ale co? - ta zdziwiła się
- Jak to szesnaście? Przecież Aśka się rozstała z Dzidzią – rzuciła.
- No tak. Ale z Magdą przyjdzie Klara Wenta – oznajmiła. Brunetka wytrzeszczyła oczy. Kto przyjdzie?
- Kto?
- Córka trenera – mruknęła dziewczyna z lekką irytacją. Marcelina skinęła głową. A więc będzie miała okazję poznać słynną pannę Wentównę. Wszyscy ją znali, wszyscy coś o niej wiedzieli. Ale Rosińska była z boku. Nie obchodziło ją absolutnie nic co miało związek z klubem. Interesowało ją tylko swoje życie i swoje problemy. 
                            ~*~
Blondynka uśmiechnęła się szeroko do Karoliny. Pani Musa zajęła miejsce obok niej i cmoknęła jej polik.
- Uwolniłaś się od tego mamuta? - Klara uniosła brew.
- Wie, że czasami z dziewczynami gdzieś sobie idziemy – wyjaśniła. Klara zaśmiała się cicho i spojrzała na brunetkę. Ona miała na Żeljko ogromny wpływ. Trzymała go krótko, choć nie zaborczo. I to sprawiło, że Karolina nie miała nic przeciw przyjaźni swojego męża z Wentówną.
- I co on bez ciebie biedny robi?
- To już nie mój biznes – oznajmiła
- Nie boisz się, że nagle on gdzieś wyjdzie?
- A myślisz, że nie wyłazi? Z Michałem i Denisem co czwartek łażą na żużel i ja mam spokój od niego – wyjaśniła. Blondynka zaśmiała się cicho. Chorwatowi potrzebny był ktoś taki jak ona. Ktoś kto jasno da mu do zrozumienia czego oczekuje. Nie pamiętała gdzie się poznali, ale pamięta jak Musa zmieniał się, by tylko Karolinie się spodobać. Bawiło to Klarę, ale i lekko niepokoiło.
- A więc to ty jesteś ową sławną córką trenera? - usłyszeli za sobą. Klara odwróciła wzrok i zerknęła na brunetkę trzymającą kieliszek wina. Magda podniosła wzrok i zerknęła na Marcelinę, która wpatrywała się w Klarę w skupieniu.
- A ty? - uniosła brew.
- Marcelina Rosińska – odparła z wyczuwalną wyższością w głosie. Klara uśmiechnęła się szeroko. Słyszała o niej, ale nie miała nigdy okazji spotkać się z żoną Rosy osobiście. Podniosła się.
- Miło mi cie poznać – oznajmiła przypatrując się brunetce. Ta spoglądała na nią z zaciekawieniem. Uścisnęła jej dłoń.
- Mnie również – rzuciła, co wprawiło Magdę w osłupienie. Marcyśka miała niesamowity dar do dowodzenia. Najpewniej miała też przerośnięte ego, ale nie była apodyktyczna. Dało się ją lubić, po wcześniejszym dobrym poznaniu. 
                                                     ~*~
Ilość wypitego w ciągu spotkania wina sprawiła, że atmosfera przypominała sabat czarownic. Było wesoło i sympatycznie.
-A więc nie spotykasz się z nikim? - Karolina uniosła brew.
- Nie – zaśmiała się cicho – Daje sobie na razie spokój z jakimkolwiek spotkaniem z jakimkolwiek mężczyzną – rzuciła czując jak mówienie o Marcelu nie sprawia jej już bólu. Zdała sobie sprawę, że jest to za nią. Powoli podnosi się na nogi i każdego dnia odnosi małe zwycięstwo nad przeszłością. Upiła łyk wina i zaśmiała się cicho. Narzeczona Bartka Tomczaka właśnie wypowiadała się na temat zażyłości zawodników.
- Gadanie – Magda machnęła ręką.
- Wcale nie – pokazała jej język – W całej drużynie nie ma większego świra niż Krzysiu Lijewski - odparła. Klara parsknęła śmiechem. Spojrzeli na nią. Nie mogła uwierzyć, że Lijek jest świrem. Dla niej był opanowany i na swój sposób uroczy.
- Nie mogę w to uwierzyć – oznajmiła.
- A jednak. To takie zwierze sceniczne. Po każdym meczu łapie za tą śmieszną kamerę i biega z nią po hali. A do tego on jest najbardziej żywą i najbardziej szaloną osobą. Krzysiek ma najlepsze pomysły- odparła.
- Zwierze sceniczne? Pff... Nie ma większego zwierza scenicznego niż Dzidziuś – oznajmiła Karolina. Wszystkie spojrzały na nią z zaskoczeniem. Klara wyczuła dziwną atmosferę. Zgęstniała, jakby mówienie o Michale stanowiło tu temat tabu. Nie wiedziała o co chodzi.
- O tym wypowiedzieć się może Klara – palnęła Patrycja i na niej spoczęło piętnaście par oczu. Uniosła brew.
- Słucham?
- No nie spotykasz się z nim?
- Nie – pokręciła głową – My się przyjaźnimy – wyjaśniła. Marcelina prychnęła.
- Nie wiesz w co się pakujesz – oznajmiła
- Marcyśka... - Magda wkroczyła
- Nie. Niech wie co ją czeka – rzuciła ostro a Klara poczuła się lekko skołowana.
- Michał to prostak, cham i burak. Nie wiesz nawet ile razy Aśka przez niego płakała. Więc kochaniutka daruj sobie skończonego dupka, jakim jest Michał Jurecki bo będziesz kolejną kobietą. A tego nie chcę – rzuciła. Wentówna zamrugała szybko powiekami. Rosińska nie ukrywała swojej niechęci do Michała. Magda przypatrywała się Marcelinie ze złością. Będzie stać murem za swoim szwagrem. I nie pozwoli aby nikt o nim nie mówił źle. Dziewczyny nie znają go tak dobrze jak ona. To do niej wydzwaniał nocami, bo po prostu nie wiedział co ma zrobić. To jej żalił się, że nie wie jak ma pokierować swoim życiem. To do niej przyleciał pierwszy z zaproszeniem na własne wesele. To dla niej... Zagryzła wargę.
- To jest tylko i wyłącznie twoje zdanie na ten temat – rzuciła Jurecka – Nie znasz Michała i nie możesz wierzyć w to co mówiła Aśka – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Słucham? Teraz nagle Aśka jest tą fe?! - Marcelina podniosła się – Jeszcze z pół roku temu dałabyś się zabić za swoją szwagierkę. A teraz?
- Nie zmieniaj tematu. Aśkę szanuję i nie odmówię jej pomocy. Ale nie mów, że Michał jest chamem czy burakiem! - wycedziła Magda rzucając gromy w kierunku koleżanki. Zacisnęła pięści. Nikt nie może tak mówić ani o jej mężu, ani jego bracie.
- Magda spasuj – Klara pojawiła się w środku – Zdania nie zmienisz. I to jest bez sensu – rzuciła. Marcelina i Magda spojrzały na nią zaskoczone. Mówiła to z dziwnym naciskiem.
- Zabieram ją do domu – zwróciła się do pozostałych – A wam dziękuje za miły wieczór – złapała Magdę za łokieć i pociągnęła ją stanowczo za sobą. 
                                                              ~*~
Magda spojrzała na Klarę z zaciekawieniem. Blondynka przypatrywała się miastu. Siedziały w milczeniu od momentu gdy opuściły kawiarnię. Zagryzła wargę.
- Marcelina taka jest – zaczęła Jurecka
- Magda proszę cię... - Klara spojrzała na nią. W oczach Wentówny widziała zagubienie. Słowa, które padły dzisiaj sprawiły, że znowu zaczęła się wycofywać. A przecież niedawno powiedziała, że przy nim czuje się inaczej. Znowu się zamknie w sobie?
- Ale co? - Jurecka uniosła brew.
- Nie zaczynaj, dobra
- Wiesz, że Michał taki nie jest – Magdalena poczuła rosnącą panikę. Klara mówiła to w tak pusty sposób, że poboczny obserwator myślałby, że właśnie się z kimś rozstała. Poddała się zupełnie.
- Magda! - rzuciła trochę głośniej – Nie chcę o tym rozmawiać – rzuciła i ponownie odwróciła się do okna. Zabolało. Jak diabli. Bo przy nim czuła się niesamowicie. I nie wiedziała jak ma do tego podejść. Uwielbiała spędzać z nim czas, rozmawiać. I była bezpieczna. Ciepło, które rozlewało się w niej kazało jej zaufać mu bezgranicznie. Tak, z każdym dniem co raz bardziej traciła głowę. Ale nikt nie mógł jej tego zabronić. A teraz słyszy coś takiego. Jak ma to interpretować? Jak ma postąpić? Boi się. Już raz związana była z kimś, i każdy wie jak to się skończyło. Nie chce znów się sparzyć. Każdej nowej rany nie przeżyje. Nie jest tak silna psychicznie jak myślą wszyscy. 
-------------------------------------------
Przyznaję się bez bicia, nadaję tempo ;) 

Kolonio zostałaś zjedzona. Obejrzeć te mecze na żywo to miazga
3miejsce jest nasz, wielka era THW Kiel kończy sie