'Ludzie wokół mnie, jest ich co raz więcej wiem
i każdy poda rękę lecz, już nie wiem czego chcę...' ~B.R.O - Ludzie wokół mnie
Blondynka
nachyliła się nad dokumentami gdy rozległ się dźwięk jej
komórki. Zaskoczona uniosła wzrok. Westchnęła.
- Co jest? - mruknęła prostując się. Mama spojrzała na nią.
- Co robisz wieczorem? - wesoły szczebiot Magdy dla niej nie wróżył nic dobrego. Chciała od kilku dni uciec przed Magdą, ale nie mogła. Jurecka deptała jej po piętach.
- To co zawsze. Mama, wino i jakiś film – rzuciła.
- W takim razie zapraszam cie na spotkanie kieleckich babek – odparła a blondynka parsknęła śmiechem odstawiając kubek z kawą.
- Co proszę?
- Nie udawaj greka – prychnęła brunetka.
- Nie udaje. Tylko nie rozumiem na czym to polega
- No masz – Magda prychnęła – Dziewczyny lub żony szczypiornistów spotykają się co miesiąc na babskim wieczorze
- Magda, ale ja nie jestem ani żoną ani dziewczyną jakiegokolwiek zawodnika – Klara była szczerze rozbawiona tym pomysłem.
- Ale jesteś córką trenera. Twoja mama była z nami kilka razy więc może ty się dołączysz – Magda nie dawała za wygraną. Klara zazgrzytała zębami. Nie miała najmniejszej ochoty na wychodzenie. Czy do kogoś innego czy po prostu. Ludzie jej zbrzydli, stęskniła się za domem. Ale im wszystkim jest to tak trudno zrozumieć. No bo po co?
- I co w związku z tym? - burknęła wstając – Magda czy ty jesteś nieogarnięta czy co? Zrozum, że nie mam ochoty na wychodzenie gdziekolwiek – mruknęła zirytowana.
- Bla, bla, bla... W domu to ty będziesz siedzieć na starość – oznajmiła – O osiemnastej jestem po ciebie – dodała i rozłączyła się. Klara zaklęła siarczyście i natknęła się na karcące spojrzenie mamy.
- No co? - mruknęła zaskoczona
- Co to za słownictwo? - zdziwiła się kobieta poprawiając okulary.
- Magda nakręciła się na to, żebym pojechała z nią na to spotkanie wszystkich żon, narzeczonych zawodników – mruknęła. Pani Iwona uśmiechnęła się szeroko.
-Idź, idź... Co będziesz jeszcze w domu siedzieć? - odparła kobieta a Klara ściągnęła brwi. Wszystkich zastrzeli, pozbawi życia albo jak kto to nazywa...
- Co jest? - mruknęła prostując się. Mama spojrzała na nią.
- Co robisz wieczorem? - wesoły szczebiot Magdy dla niej nie wróżył nic dobrego. Chciała od kilku dni uciec przed Magdą, ale nie mogła. Jurecka deptała jej po piętach.
- To co zawsze. Mama, wino i jakiś film – rzuciła.
- W takim razie zapraszam cie na spotkanie kieleckich babek – odparła a blondynka parsknęła śmiechem odstawiając kubek z kawą.
- Co proszę?
- Nie udawaj greka – prychnęła brunetka.
- Nie udaje. Tylko nie rozumiem na czym to polega
- No masz – Magda prychnęła – Dziewczyny lub żony szczypiornistów spotykają się co miesiąc na babskim wieczorze
- Magda, ale ja nie jestem ani żoną ani dziewczyną jakiegokolwiek zawodnika – Klara była szczerze rozbawiona tym pomysłem.
- Ale jesteś córką trenera. Twoja mama była z nami kilka razy więc może ty się dołączysz – Magda nie dawała za wygraną. Klara zazgrzytała zębami. Nie miała najmniejszej ochoty na wychodzenie. Czy do kogoś innego czy po prostu. Ludzie jej zbrzydli, stęskniła się za domem. Ale im wszystkim jest to tak trudno zrozumieć. No bo po co?
- I co w związku z tym? - burknęła wstając – Magda czy ty jesteś nieogarnięta czy co? Zrozum, że nie mam ochoty na wychodzenie gdziekolwiek – mruknęła zirytowana.
- Bla, bla, bla... W domu to ty będziesz siedzieć na starość – oznajmiła – O osiemnastej jestem po ciebie – dodała i rozłączyła się. Klara zaklęła siarczyście i natknęła się na karcące spojrzenie mamy.
- No co? - mruknęła zaskoczona
- Co to za słownictwo? - zdziwiła się kobieta poprawiając okulary.
- Magda nakręciła się na to, żebym pojechała z nią na to spotkanie wszystkich żon, narzeczonych zawodników – mruknęła. Pani Iwona uśmiechnęła się szeroko.
-Idź, idź... Co będziesz jeszcze w domu siedzieć? - odparła kobieta a Klara ściągnęła brwi. Wszystkich zastrzeli, pozbawi życia albo jak kto to nazywa...
~*~
Marcelina Rosińska zerknęła na stół przygotowany dla nich w jednej z kawiarni. Naliczyła się szesnastu nakryć, choć powinno być piętnaście.
- Co to znaczy? - odwróciła się do narzeczonej Karola Bieleckiego.
- Ale co? - ta zdziwiła się
- Jak to szesnaście? Przecież Aśka się rozstała z Dzidzią – rzuciła.
- No tak. Ale z Magdą przyjdzie Klara Wenta – oznajmiła. Brunetka wytrzeszczyła oczy. Kto przyjdzie?
- Kto?
- Córka trenera – mruknęła dziewczyna z lekką irytacją. Marcelina skinęła głową. A więc będzie miała okazję poznać słynną pannę Wentównę. Wszyscy ją znali, wszyscy coś o niej wiedzieli. Ale Rosińska była z boku. Nie obchodziło ją absolutnie nic co miało związek z klubem. Interesowało ją tylko swoje życie i swoje problemy.
Marcelina Rosińska zerknęła na stół przygotowany dla nich w jednej z kawiarni. Naliczyła się szesnastu nakryć, choć powinno być piętnaście.
- Co to znaczy? - odwróciła się do narzeczonej Karola Bieleckiego.
- Ale co? - ta zdziwiła się
- Jak to szesnaście? Przecież Aśka się rozstała z Dzidzią – rzuciła.
- No tak. Ale z Magdą przyjdzie Klara Wenta – oznajmiła. Brunetka wytrzeszczyła oczy. Kto przyjdzie?
- Kto?
- Córka trenera – mruknęła dziewczyna z lekką irytacją. Marcelina skinęła głową. A więc będzie miała okazję poznać słynną pannę Wentównę. Wszyscy ją znali, wszyscy coś o niej wiedzieli. Ale Rosińska była z boku. Nie obchodziło ją absolutnie nic co miało związek z klubem. Interesowało ją tylko swoje życie i swoje problemy.
~*~
Blondynka uśmiechnęła się szeroko do Karoliny. Pani Musa zajęła miejsce obok niej i cmoknęła jej polik.
- Uwolniłaś się od tego mamuta? - Klara uniosła brew.
- Wie, że czasami z dziewczynami gdzieś sobie idziemy – wyjaśniła. Klara zaśmiała się cicho i spojrzała na brunetkę. Ona miała na Żeljko ogromny wpływ. Trzymała go krótko, choć nie zaborczo. I to sprawiło, że Karolina nie miała nic przeciw przyjaźni swojego męża z Wentówną.
- I co on bez ciebie biedny robi?
- To już nie mój biznes – oznajmiła
- Nie boisz się, że nagle on gdzieś wyjdzie?
- A myślisz, że nie wyłazi? Z Michałem i Denisem co czwartek łażą na żużel i ja mam spokój od niego – wyjaśniła. Blondynka zaśmiała się cicho. Chorwatowi potrzebny był ktoś taki jak ona. Ktoś kto jasno da mu do zrozumienia czego oczekuje. Nie pamiętała gdzie się poznali, ale pamięta jak Musa zmieniał się, by tylko Karolinie się spodobać. Bawiło to Klarę, ale i lekko niepokoiło.
- A więc to ty jesteś ową sławną córką trenera? - usłyszeli za sobą. Klara odwróciła wzrok i zerknęła na brunetkę trzymającą kieliszek wina. Magda podniosła wzrok i zerknęła na Marcelinę, która wpatrywała się w Klarę w skupieniu.
- A ty? - uniosła brew.
- Marcelina Rosińska – odparła z wyczuwalną wyższością w głosie. Klara uśmiechnęła się szeroko. Słyszała o niej, ale nie miała nigdy okazji spotkać się z żoną Rosy osobiście. Podniosła się.
- Miło mi cie poznać – oznajmiła przypatrując się brunetce. Ta spoglądała na nią z zaciekawieniem. Uścisnęła jej dłoń.
- Mnie również – rzuciła, co wprawiło Magdę w osłupienie. Marcyśka miała niesamowity dar do dowodzenia. Najpewniej miała też przerośnięte ego, ale nie była apodyktyczna. Dało się ją lubić, po wcześniejszym dobrym poznaniu.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko do Karoliny. Pani Musa zajęła miejsce obok niej i cmoknęła jej polik.
- Uwolniłaś się od tego mamuta? - Klara uniosła brew.
- Wie, że czasami z dziewczynami gdzieś sobie idziemy – wyjaśniła. Klara zaśmiała się cicho i spojrzała na brunetkę. Ona miała na Żeljko ogromny wpływ. Trzymała go krótko, choć nie zaborczo. I to sprawiło, że Karolina nie miała nic przeciw przyjaźni swojego męża z Wentówną.
- I co on bez ciebie biedny robi?
- To już nie mój biznes – oznajmiła
- Nie boisz się, że nagle on gdzieś wyjdzie?
- A myślisz, że nie wyłazi? Z Michałem i Denisem co czwartek łażą na żużel i ja mam spokój od niego – wyjaśniła. Blondynka zaśmiała się cicho. Chorwatowi potrzebny był ktoś taki jak ona. Ktoś kto jasno da mu do zrozumienia czego oczekuje. Nie pamiętała gdzie się poznali, ale pamięta jak Musa zmieniał się, by tylko Karolinie się spodobać. Bawiło to Klarę, ale i lekko niepokoiło.
- A więc to ty jesteś ową sławną córką trenera? - usłyszeli za sobą. Klara odwróciła wzrok i zerknęła na brunetkę trzymającą kieliszek wina. Magda podniosła wzrok i zerknęła na Marcelinę, która wpatrywała się w Klarę w skupieniu.
- A ty? - uniosła brew.
- Marcelina Rosińska – odparła z wyczuwalną wyższością w głosie. Klara uśmiechnęła się szeroko. Słyszała o niej, ale nie miała nigdy okazji spotkać się z żoną Rosy osobiście. Podniosła się.
- Miło mi cie poznać – oznajmiła przypatrując się brunetce. Ta spoglądała na nią z zaciekawieniem. Uścisnęła jej dłoń.
- Mnie również – rzuciła, co wprawiło Magdę w osłupienie. Marcyśka miała niesamowity dar do dowodzenia. Najpewniej miała też przerośnięte ego, ale nie była apodyktyczna. Dało się ją lubić, po wcześniejszym dobrym poznaniu.
~*~
Ilość wypitego w ciągu spotkania wina sprawiła, że atmosfera przypominała sabat czarownic. Było wesoło i sympatycznie.
-A więc nie spotykasz się z nikim? - Karolina uniosła brew.
- Nie – zaśmiała się cicho – Daje sobie na razie spokój z jakimkolwiek spotkaniem z jakimkolwiek mężczyzną – rzuciła czując jak mówienie o Marcelu nie sprawia jej już bólu. Zdała sobie sprawę, że jest to za nią. Powoli podnosi się na nogi i każdego dnia odnosi małe zwycięstwo nad przeszłością. Upiła łyk wina i zaśmiała się cicho. Narzeczona Bartka Tomczaka właśnie wypowiadała się na temat zażyłości zawodników.
- Gadanie – Magda machnęła ręką.
- Wcale nie – pokazała jej język – W całej drużynie nie ma większego świra niż Krzysiu Lijewski - odparła. Klara parsknęła śmiechem. Spojrzeli na nią. Nie mogła uwierzyć, że Lijek jest świrem. Dla niej był opanowany i na swój sposób uroczy.
- Nie mogę w to uwierzyć – oznajmiła.
- A jednak. To takie zwierze sceniczne. Po każdym meczu łapie za tą śmieszną kamerę i biega z nią po hali. A do tego on jest najbardziej żywą i najbardziej szaloną osobą. Krzysiek ma najlepsze pomysły- odparła.
- Zwierze sceniczne? Pff... Nie ma większego zwierza scenicznego niż Dzidziuś – oznajmiła Karolina. Wszystkie spojrzały na nią z zaskoczeniem. Klara wyczuła dziwną atmosferę. Zgęstniała, jakby mówienie o Michale stanowiło tu temat tabu. Nie wiedziała o co chodzi.
- O tym wypowiedzieć się może Klara – palnęła Patrycja i na niej spoczęło piętnaście par oczu. Uniosła brew.
- Słucham?
- No nie spotykasz się z nim?
- Nie – pokręciła głową – My się przyjaźnimy – wyjaśniła. Marcelina prychnęła.
- Nie wiesz w co się pakujesz – oznajmiła
- Marcyśka... - Magda wkroczyła
- Nie. Niech wie co ją czeka – rzuciła ostro a Klara poczuła się lekko skołowana.
- Michał to prostak, cham i burak. Nie wiesz nawet ile razy Aśka przez niego płakała. Więc kochaniutka daruj sobie skończonego dupka, jakim jest Michał Jurecki bo będziesz kolejną kobietą. A tego nie chcę – rzuciła. Wentówna zamrugała szybko powiekami. Rosińska nie ukrywała swojej niechęci do Michała. Magda przypatrywała się Marcelinie ze złością. Będzie stać murem za swoim szwagrem. I nie pozwoli aby nikt o nim nie mówił źle. Dziewczyny nie znają go tak dobrze jak ona. To do niej wydzwaniał nocami, bo po prostu nie wiedział co ma zrobić. To jej żalił się, że nie wie jak ma pokierować swoim życiem. To do niej przyleciał pierwszy z zaproszeniem na własne wesele. To dla niej... Zagryzła wargę.
- To jest tylko i wyłącznie twoje zdanie na ten temat – rzuciła Jurecka – Nie znasz Michała i nie możesz wierzyć w to co mówiła Aśka – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Słucham? Teraz nagle Aśka jest tą fe?! - Marcelina podniosła się – Jeszcze z pół roku temu dałabyś się zabić za swoją szwagierkę. A teraz?
- Nie zmieniaj tematu. Aśkę szanuję i nie odmówię jej pomocy. Ale nie mów, że Michał jest chamem czy burakiem! - wycedziła Magda rzucając gromy w kierunku koleżanki. Zacisnęła pięści. Nikt nie może tak mówić ani o jej mężu, ani jego bracie.
- Magda spasuj – Klara pojawiła się w środku – Zdania nie zmienisz. I to jest bez sensu – rzuciła. Marcelina i Magda spojrzały na nią zaskoczone. Mówiła to z dziwnym naciskiem.
- Zabieram ją do domu – zwróciła się do pozostałych – A wam dziękuje za miły wieczór – złapała Magdę za łokieć i pociągnęła ją stanowczo za sobą.
Ilość wypitego w ciągu spotkania wina sprawiła, że atmosfera przypominała sabat czarownic. Było wesoło i sympatycznie.
-A więc nie spotykasz się z nikim? - Karolina uniosła brew.
- Nie – zaśmiała się cicho – Daje sobie na razie spokój z jakimkolwiek spotkaniem z jakimkolwiek mężczyzną – rzuciła czując jak mówienie o Marcelu nie sprawia jej już bólu. Zdała sobie sprawę, że jest to za nią. Powoli podnosi się na nogi i każdego dnia odnosi małe zwycięstwo nad przeszłością. Upiła łyk wina i zaśmiała się cicho. Narzeczona Bartka Tomczaka właśnie wypowiadała się na temat zażyłości zawodników.
- Gadanie – Magda machnęła ręką.
- Wcale nie – pokazała jej język – W całej drużynie nie ma większego świra niż Krzysiu Lijewski - odparła. Klara parsknęła śmiechem. Spojrzeli na nią. Nie mogła uwierzyć, że Lijek jest świrem. Dla niej był opanowany i na swój sposób uroczy.
- Nie mogę w to uwierzyć – oznajmiła.
- A jednak. To takie zwierze sceniczne. Po każdym meczu łapie za tą śmieszną kamerę i biega z nią po hali. A do tego on jest najbardziej żywą i najbardziej szaloną osobą. Krzysiek ma najlepsze pomysły- odparła.
- Zwierze sceniczne? Pff... Nie ma większego zwierza scenicznego niż Dzidziuś – oznajmiła Karolina. Wszystkie spojrzały na nią z zaskoczeniem. Klara wyczuła dziwną atmosferę. Zgęstniała, jakby mówienie o Michale stanowiło tu temat tabu. Nie wiedziała o co chodzi.
- O tym wypowiedzieć się może Klara – palnęła Patrycja i na niej spoczęło piętnaście par oczu. Uniosła brew.
- Słucham?
- No nie spotykasz się z nim?
- Nie – pokręciła głową – My się przyjaźnimy – wyjaśniła. Marcelina prychnęła.
- Nie wiesz w co się pakujesz – oznajmiła
- Marcyśka... - Magda wkroczyła
- Nie. Niech wie co ją czeka – rzuciła ostro a Klara poczuła się lekko skołowana.
- Michał to prostak, cham i burak. Nie wiesz nawet ile razy Aśka przez niego płakała. Więc kochaniutka daruj sobie skończonego dupka, jakim jest Michał Jurecki bo będziesz kolejną kobietą. A tego nie chcę – rzuciła. Wentówna zamrugała szybko powiekami. Rosińska nie ukrywała swojej niechęci do Michała. Magda przypatrywała się Marcelinie ze złością. Będzie stać murem za swoim szwagrem. I nie pozwoli aby nikt o nim nie mówił źle. Dziewczyny nie znają go tak dobrze jak ona. To do niej wydzwaniał nocami, bo po prostu nie wiedział co ma zrobić. To jej żalił się, że nie wie jak ma pokierować swoim życiem. To do niej przyleciał pierwszy z zaproszeniem na własne wesele. To dla niej... Zagryzła wargę.
- To jest tylko i wyłącznie twoje zdanie na ten temat – rzuciła Jurecka – Nie znasz Michała i nie możesz wierzyć w to co mówiła Aśka – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Słucham? Teraz nagle Aśka jest tą fe?! - Marcelina podniosła się – Jeszcze z pół roku temu dałabyś się zabić za swoją szwagierkę. A teraz?
- Nie zmieniaj tematu. Aśkę szanuję i nie odmówię jej pomocy. Ale nie mów, że Michał jest chamem czy burakiem! - wycedziła Magda rzucając gromy w kierunku koleżanki. Zacisnęła pięści. Nikt nie może tak mówić ani o jej mężu, ani jego bracie.
- Magda spasuj – Klara pojawiła się w środku – Zdania nie zmienisz. I to jest bez sensu – rzuciła. Marcelina i Magda spojrzały na nią zaskoczone. Mówiła to z dziwnym naciskiem.
- Zabieram ją do domu – zwróciła się do pozostałych – A wam dziękuje za miły wieczór – złapała Magdę za łokieć i pociągnęła ją stanowczo za sobą.
~*~
Magda spojrzała na Klarę z zaciekawieniem. Blondynka przypatrywała się miastu. Siedziały w milczeniu od momentu gdy opuściły kawiarnię. Zagryzła wargę.
- Marcelina taka jest – zaczęła Jurecka
- Magda proszę cię... - Klara spojrzała na nią. W oczach Wentówny widziała zagubienie. Słowa, które padły dzisiaj sprawiły, że znowu zaczęła się wycofywać. A przecież niedawno powiedziała, że przy nim czuje się inaczej. Znowu się zamknie w sobie?
- Ale co? - Jurecka uniosła brew.
- Nie zaczynaj, dobra
- Wiesz, że Michał taki nie jest – Magdalena poczuła rosnącą panikę. Klara mówiła to w tak pusty sposób, że poboczny obserwator myślałby, że właśnie się z kimś rozstała. Poddała się zupełnie.
- Magda! - rzuciła trochę głośniej – Nie chcę o tym rozmawiać – rzuciła i ponownie odwróciła się do okna. Zabolało. Jak diabli. Bo przy nim czuła się niesamowicie. I nie wiedziała jak ma do tego podejść. Uwielbiała spędzać z nim czas, rozmawiać. I była bezpieczna. Ciepło, które rozlewało się w niej kazało jej zaufać mu bezgranicznie. Tak, z każdym dniem co raz bardziej traciła głowę. Ale nikt nie mógł jej tego zabronić. A teraz słyszy coś takiego. Jak ma to interpretować? Jak ma postąpić? Boi się. Już raz związana była z kimś, i każdy wie jak to się skończyło. Nie chce znów się sparzyć. Każdej nowej rany nie przeżyje. Nie jest tak silna psychicznie jak myślą wszyscy.
Magda spojrzała na Klarę z zaciekawieniem. Blondynka przypatrywała się miastu. Siedziały w milczeniu od momentu gdy opuściły kawiarnię. Zagryzła wargę.
- Marcelina taka jest – zaczęła Jurecka
- Magda proszę cię... - Klara spojrzała na nią. W oczach Wentówny widziała zagubienie. Słowa, które padły dzisiaj sprawiły, że znowu zaczęła się wycofywać. A przecież niedawno powiedziała, że przy nim czuje się inaczej. Znowu się zamknie w sobie?
- Ale co? - Jurecka uniosła brew.
- Nie zaczynaj, dobra
- Wiesz, że Michał taki nie jest – Magdalena poczuła rosnącą panikę. Klara mówiła to w tak pusty sposób, że poboczny obserwator myślałby, że właśnie się z kimś rozstała. Poddała się zupełnie.
- Magda! - rzuciła trochę głośniej – Nie chcę o tym rozmawiać – rzuciła i ponownie odwróciła się do okna. Zabolało. Jak diabli. Bo przy nim czuła się niesamowicie. I nie wiedziała jak ma do tego podejść. Uwielbiała spędzać z nim czas, rozmawiać. I była bezpieczna. Ciepło, które rozlewało się w niej kazało jej zaufać mu bezgranicznie. Tak, z każdym dniem co raz bardziej traciła głowę. Ale nikt nie mógł jej tego zabronić. A teraz słyszy coś takiego. Jak ma to interpretować? Jak ma postąpić? Boi się. Już raz związana była z kimś, i każdy wie jak to się skończyło. Nie chce znów się sparzyć. Każdej nowej rany nie przeżyje. Nie jest tak silna psychicznie jak myślą wszyscy.
-------------------------------------------
Przyznaję się bez bicia, nadaję tempo ;)
Kolonio zostałaś zjedzona. Obejrzeć te mecze na żywo to miazga
3miejsce jest nasz, wielka era THW Kiel kończy sie
Klara powinna się rozerwać i dobrze to zrobiła, ale chyba zaczęła żałować :/ No przecież Michał taki nie jest! Jak ta Marcelina może tak o nim mówić! No? :) Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
P.S Zapraszam na: http://love-stronger-than-football.blogspot.com/2013/06/rozdzia-9.html
Każdy widać widzi ten rozwód Aśki i Michała na swój sposób, ale Klara, jeśli czuje się przy Dzidziusiu dobrze, nie powinna wierzyć we wszystkie słowa. Sama powinna wypracować sobie swoje zdanie o nim, a mi się wydaje, że już je ma i jest ono zgoła inne od zdania Marceliny. Ale mi się łatwo mówi, co nie? :) Czekam więc, co z tym fantem zrobi. Pozdrawiam i cieszę się z tego tempa, które tu narzuciłaś ;*
OdpowiedzUsuńKażdy ma własne zdanie na dany temat i raczej stara się go bronic. Marcelina ma właśnie taką a nie inną opinię o Michale. Rosińska nie jest tak blisko Jureckiego i nie wie co się naprawdę działo w jego małżeństwie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam:-)
Nie no, aż się we mnie gotowało jak czytałam te głupoty, które wygadywała Marcelina. Ogólnie dziwnie mi z tym faktem, że ma tak na imię, może to kwestia przyzwyczajenia do prawdziwego imienia - Marty? :D no mniejsza, mam nadzieję, że Klara nie weźmie sb tych słów do serca ;)
OdpowiedzUsuńbuźki ;*
Zakręcona ;)
Zapraszam na nowe rozdziały: http://milosc-jest-na-wyciagniecie-reki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://bolesne-wspomnienia.blogspot.com/ i liczę na Twoją opinię :)
Zapraszam na: http://love-stronger-than-football.blogspot.com/2013/06/rozdzia-10.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)