'...Wśród buntu miłości realizmu i bajek
żebyś mogła mnie szukać, muszę odnaleźć sam siebie...'~HuczuHucz - Moje , Twoje
Zamykała
fitness. Postanowiła, że wróci do domu pieszo. Nie spieszyło jej
się nigdzie. Przymknęła drzwi i zerknęła na ulicę. Cały dzień
rozmawiała z mamą o ewentualnym wyjeździe. Nie wiedziała czy tego
chce. Ucieczka nie jest dobrym sposobem na rozwiązywanie problemów.
Nie wiedziała co zrobić. Chciałaby ale boi się. Bo jeśli to
pozwoli jej zapomnieć ona będzie spokojniejsza. A jeśli wyjazd
przekreśli jej całe życie? Odłożyła torbę na chodnik i stanęła
na palcach łapiąc za roletę. Nie wiedziała nic. Nie potrafiła
sobie odpowiedzieć na te pytania. Zatrzasnęła kłódkę i
odwróciła się. Poderwała się widząc przed sobą Michała.
Trzymał jej torbę.
- Co tu... - urwała czując jak całuje ją.
Zesztywniała. Oderwał się od niej.
- Jestem zwycięzcą
rankingu na Debila Roku – oznajmił – Nie powinienem dać się
ponieść emocjom – dodał łapiąc jej dłoń.
- Kocham cie. I
ten weekend bez ciebie był czasem gdy mogłem to zrozumieć.
Przepraszam – dodał. Wtuliła się w niego czując jak wplata
jedną dłoń w jej włosy. Poczuła się bezpieczniej czując jak
otacza ją, jego ciepło.
- Mówiłam ci przecież. Cokolwiek mój
tata nie powie, z ciebie nie zrezygnuje – oznajmiła.
- Wiem –
odsunął się od niej – I powiem ci jedną ważną rzecz –
zerknął na nią czując jak jego skołatane nerwy uspokajają się.
Bo jest obok. Bo wie, że mu wybaczyła. Bo wie, że nie może tak
zrobić ponowie. Bo wie, że ma szczęście.
- Cokolwiek zrobi
twój tata, ja chcę cie obok – cmoknął jej czoło. Uśmiechnęła
się szeroko. Złapała jego dłoń. Kilka chwil później poczuła
jak sadza ją na blacie w recepcji fitnesu. Oplotła jego biodra
nogami przyciągając do siebie. Czuła jego niecierpliwe dłonie
przesuwające się chaotycznie po skórze. Zagryzła wargę. Szalała.
Z bólu a teraz z euforii. Jęknęła cicho.
~*~
Parsknęła
śmiechem słysząc jak zaklął spadając z kanapy. Nie pozwolił
jej wrócić do domu. Nie mógł. Znów czuł ten niesamowity głód
jej obecności. Miał na jej punkcie obsesję. Wiedział, że
popełnił błąd i wiedział, że musi to naprawić. Jęknęła
czując jak kładzie się ponownie. Wsunęła palce w jego włosy.
Może i była nienormalna, że jeszcze z nim rozmawia. Ale nie
potrafiła mu odmówić. Nie potrafiła z niego zrezygnować. Zamknął
oczy. Uwielbiał ją za wszystko. I wie, że musi teraz naprawić
wszystko. A trener? Nim się nie przejmował. Traktował Michała na
trening jak powietrze. I to było dla niego odpowiednie. A sam
Jurecki teraz nie mógł patrzeć na to co się stało. Bo już
wszystko wie.
~*~
Pani Iwona wkroczyła do pokoju córki ale nie
zastała jej. Zdziwiona złapała za telefon. Nie zaniepokoiła się.
Na pewno spędziła noc z Michałem. To było pewne. Ale czemu nic
nie powiedziała? Czy może coś się stało? Jednak Klara nie
raczyła odebrać. Czyli porozmawia z nią w pracy. Bardzo poważnie.
Zeszła na dół. Trener zerknął na żonę. Dalej się dąsał. A
ją powoli to irytowało.
- Dalej będziesz się zachowywał jak
pięciolatek? - rzuciła.
- Nie rozumiem o co ci chodzi –
mruknął.
- O twoje podejście do całej sytuacji
- Kochanie
– trener złożył gazetę – Dlaczego nikt nie patrzy na mnie.
Postrzegacie tylko Klarę. A ja nie potrafię oddzielić spraw
prywatnych i zawodowych. Po drugie jeśli to moja córka to chcę
żeby była szczęśliwa
- A myślisz, że nie jest? - kobieta
podparła się pod boki
- Uważam, że Michał nie będzie w
stanie jej uszczęśliwić – oznajmił i wstał. Chwile później
wyszedł. Kobieta obserwowała go w skupieniu. Był strasznie uparty.
Kobieta dopiła kawę.
~*~
Zaspany przetarł twarz czując jak
blondynka zajęła miejsce na jego udach. Uśmiechnęła się
szeroko.
- Wstajesz? - mruknęła
- Jakoś nie chce mi się –
oznajmił patrząc na nią.
- Oj Jurecki wstawaj – mruknęła
pukając go w ramię. Uśmiechnął się pod nosem.
- Nie –
rzucił. Wywróciła oczami. Uparty i bezczelny. Mruknęła coś pod
nosem i zeszła z łóżka. A niech sobie śpi. Skoro chce. Znika w
kuchni.
~*~
Pani Iwona zerka na córkę, która wkroczyła do
budynku. Wyglądała znowu tak promiennie, że i matka nie mogła się
nie uśmiechać. Odłożyła torbę i zajęła miejsce przy swoim
biurku.
- Gdzie byłaś przez noc?
- A gdzie mogłabym być? -
Klara zerknęła na matkę. Pani Iwona zaśmiała się cicho. Czyli
jednak spędziła noc z Michałem. Czyli wszystko wróciło do normy.
Prawie. Pozostała sprawa jej męża. Nie ukrywała, że nie czuła
się komfortowo. Ale przecież zależy jej na szczęściu córki i
nie rozumie. Jak to może tak Bogdana odrzucać? I te ostatnie
zdanie. Michał jest w stanie zapewnić jej szczęście.
~*~
Milczenie
jest złotem. A trener milczał. Chyba, że musiał coś mu
powiedzieć. Wpatrywał się w Michała i czuł się dziwnie. Patrzył
na człowieka, który dotyka jego córki. Wzdrygnął się i odwrócił
wzrok do Lijka. Krzysiek mamrotał coś pod nosem czując ból w
kolanie. Właśnie teraz zaczyna wnosić sprawy prywatne do Hali. I
to było złe.
- Umre! - jęknął Lijewski czując jak lekarz
znęca się nad nim.
- Lijek ja cie proszę – trener nachylił
się nad nim – Gdybyś nie klękał przed żoną, to miałbyś
spokój – dodał. Krzysiek zerknął na niego ze złością. Cały
trener. A myślał, że już coś się stało. Bo taki markotny był.
A markotny znaczy sadystyczny. Wenta odwrócił się i gwizdnął.
Drużyna zatrzymała się.
- Dziękuje. Do widzenia – rzucił i
ruszył do swojego gabinetu. Usiadł na krześle i zerknął na
zdjęcie. Klara. Jego mała córeczka. I co ona zrobiła? Nie jest mu
dobrze, z tym że z nią nie rozmawia. Ale z drugiej strony jest
konsekwentny.
~*~
Uśmiechnął się szeroko widząc ją. W
towarzystwie Magdy wyszła z kawiarni. Podniosła wzrok i szeroki
uśmiech wkroczył na jej twarz.
- Cześć – cmoknął jej
polik. Brunetka zerknęła na nich z uśmiechem. To jak zachowywali
się w swojej obecności. Zupełnie inaczej. Jak na siebie patrzyli.
Przez ostatni weekend coś się musiało stać. Musieli się pokłócić
albo coś. Bo widać, że nie mieli siebie dosyć. Zaśmiała się
wsiadając do samochodu. Ale oboju się należało. Takie oderwanie
od innych. I szczęście. Blondynka z rozbrajającym uśmiechem
spojrzała na Michała.
- Co?
- Sprzęgło. Masz się przebrać
i jedziemy na obiad z mamą – oznajmiła. Uniósł brew. W co ona
chce go wrobić? Co ona w ogóle wymyśliła?
- Nooo dobra –
wciągnął powietrze w płuca – Ale to oznacza, że ja zabieram
cie do Kościan – na te słowa odwróciła się do niego.
-
Oszalałeś
- Chyba ty – mruknął. Klara spojrzała na niego. Z
jego strony to pomysł był beznadziejnie głupi. Pojawia się nagle
w rodzinnym domu z kobietą, która w ogóle nie przypomina jego
byłej żony. Czuła lekki dyskomfort. Nie jest Asią! I nie powinni
robić tego teraz. W ogóle nie powinna tego robić.
- Ja nie –
żachnęła się. Michał wywrócił oczami. Coś za coś. On ładnie
będzie się uśmiechał. A ona pojedzie z nim. Czy to takie trudne?
Nie widział w tym jakiegokolwiek problemu.
- Kocie ale ja nie
rozumiem o co ci chodzi - wsiadł do samochodu i spojrzał na nią.
- Teraz chcesz jechać?
- Nie. Nie dzisiaj, nie jutro. Jak
będzie przerwa w rozgrywkach – oznajmił. Westchnęła czując, że
Jurecki nie odpuści.
- Zgoda – mruknęła. Uśmiechnęła się
szeroko czując jak całuje ją.
~*~
Podczas całego obiadu była
tylko mimowolnym obserwatorem jak jej mama i jej chłopak wesoło
sobie gawędzą. O wszystkim. Wpatrywała się w swój talerz słysząc
jak wybuchają śmiechem.
- A ty co tak zamilkłaś? - pani Iwona
spojrzała na córkę.
- Nie, nie. Nie przeszkadzajcie sobie –
mruknęła – Boże, wy mnie ignorujecie – dodała i parsknęli
śmiechem. Michał spojrzał na nią. Właśnie osobiście rozmawiał
z kobietą, która miała na jego trenera bardzo duży wpływ. I to
nie rozmawiał tak jak do tej pory. Służbowo i imprezowo. Miała
być jego teściową.
~*~
Trener zerknął na kobietę, która
wróciła do domu. Wyglądało, że świetnie się bawiła. Taka
wesoła. Aż sam uśmiechnął się szeroko na ten widok. Bo już
zapomniał. Od kilku dni była spięta. Nie wiedział.
- Oo już
jesteś – rzuciła zaskoczona.
- Ano jestem. Nie mówiłaś, że
wychodzisz – odparł.
- A taki spontan sobie zrobiłyśmy z
Klarą – wyjaśniła odwieszając płaszcz na hak. Mężczyzna
ściągnął brwi. Z córką? Od kiedy mają taki świetny kontakt?
Poczuł delikatne ukłucie zazdrości w sercu. Przecież...
-
Tak? - mruknął od niechcenia. Dalej był wściekły za tą całą
sytuację.
- I wiesz, przenosi się do Michała – oznajmiła a
on poczuł jak obrywa obuchem w głowę. Że co?!